Małgorzata Rozenek to bez dwóch zdań jedna z najpopularniejszych kobiet w polskim show-biznesie. Zdobytą rozpoznawalność wykorzystuje nie tylko w rozwijaniu kariery, ale też nagłaśnianiu spraw politycznych czy społecznych, które są bliskie jej sercu. Taką kwestią jest in vitro, dzięki któremu sama Rozenek doczekała się dzieci. 22 listopada był dla niej wyjątkowo ważnym dniem. Celebrytka i aktywistka pojawiła się w Sejmie podczas prezentacji obywatelskiego projektu nowelizacji ustawy ws. refundacji in vitro. Nie tylko siedziała w sejmowej ławie, ale też pojawiła się na mównicy.
- Refundowanie in vitro jest wyrównaniem szans do tego, żeby zostać rodzicami, szans na szczęście. (...) Trud był po stronie tych wszystkich, ponad 500 tysięcy ludzi, którzy szukali nas i składali podpisy pod naszym projektem ustaw. Często osoby, które nas wspierały, miały swoje dzieci. Ba, nawet wnuki. Mówiły wprost, że ten projekt jest symbolem powrotu do normalności - mówiła Małgorzata Rozenek w Sejmie, zaznaczając, że ustawę poparli ludzie o bardzo różnych poglądach politycznych. Dodała, że ma nadzieję, iż teraz poprze ją każda strona Wysokiej Izby. Liczy również na wsparcie prezydenta.
O analizę zachowania Rozenek w Sejmie poprosiliśmy wykładowczynię akademicką i ekspertkę od mowy ciała Darię Domaradzką-Guzik. Bez wątpliwości zaznaczyła, że aktywistka ma bardzo wysoką świadomość komunikacji niewerbalnej, umie zarządzać swoim wizerunkiem i korzystać z technik autoprezentacji. Ekspertka dodaje, że nie ma w tym zresztą nic dziwnego, bo dla Rozenek mówienie do mas to chleb powszedni. Zdaniem Domaradzkiej-Guzik mimo to w Sejmie nie udało jej się w pełni zachować kamiennej twarzy.
Główny przekaz kierowała przede wszystkim na wprost i w swoją lekko lewą stronę (ławy Koalicji Obywatelskiej). Wtedy można było zidentyfikować lekkie mikroekspresje uśmiechu, radości i zaangażowania w przemówienie gdzie komunikacja werbalna była wyraźnie spójna z niewerbalną. O radości nie tylko mówiła, także to było widać, uniesione kąciki oczu, ust, widoczny uśmiech, zaangażowane wyższe gesty w punkt podkreślające słowa - mówi nam ekspertka.
Uwadze Darii Domaradzkiej-Guzik nie umknęło jednak, że nastrój Małgorzaty Rozenek zmienił się, gdy kierowała słowa w stronę ław PiS. "Widać było wyraźne mikorekspresje gniewu i niezadowolenia. Pojawiały się lekko zmarszczone brwi, zatrzymane spojrzenie, przymykanie oczu, grymasy, odwracanie głowy i zdecydowana utrata uśmiechu. To wszystko może wysyłać sygnały zdradzające prawdziwe emocje" - tłumaczy ekspertka w rozmowie z Plotkiem. A jak czuła się Rozenek w obecności innych polityków? Jak ryba w wodzie. "Widać wyraźne zadowolenie, są uśmiechy, pewna siebie postawa" - dodaje Domaradzka-Guzik. Więcej zdjęć Rozenek z Sejmu w galerii na górze strony.