Jerzy Połomski był jedną z największych gwiazd polskiej estrady. Jego szlagiery, takie jak "Bo z dziewczynami" i "Daj" za czasów PRL-u nucił cały kraj. Połomski działalność artystyczną zawiesił w 2018 z powodu problemów ze słuchem. Piosenkarz ostatnie lata życia spędził w Domu Artystów Weteranów Scen Polskich w Skolimowie. Muzyk zmarł 12 listopada 2022 roku z powodu ciężkiej infekcji. Jerzy Połomski został pochowany na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie. Choć od śmierci piosenkarza minął już rok, do mediów wciąż trafiają informacje o rzekomej walce bliskich w sprawie spadku. Wokalista - ku niezadowoleniu bratanicy - przepisał cały dorobek życia wieloletniej menadżerce.
Rok po śmierci Połomskiego na cmentarzu, w miejscu jego pochówku, stanął wyjątkowy nagrobek. Jak informuje menedżerka Połomskiego, Violetta Lewandowska, projekt ten został skonsultowany z piosenkarzem jeszcze za jego życia i został wykonany z granitu afrykańskiego. Składa się z kilku warstw mlecznego szkła, które układają się w twarz artysty widzianą z profilu, a obok niej znajduje się mikrofon. Jak czytamy na portalu Shownews.pl, nagrobek przez długi czas był zasłonięty. Wszystko przez prace, które trwają wokół miejsca pochówku piosenkarza. O mały włos nie doszło do dramatycznej sytuacji. - Na Powązkach trwają zaawansowane prace konserwatorskie, więc robotnicy musieli ustawić tam swoje rusztowania. Jest ich tyle, że prawie przewiercili się do grobu wokalisty - czytamy na portalu.
Bliscy Jerzego Połomskiego nie byli zachwyceni faktem, że majątek muzyka trafił do menadżerki. Wśród fanów panowało przekonanie, że artysta nie ma bliższej rodziny. Połomski nigdy o niej nie wspominał. Okazało się, że miał bratanicę, która wyjątkowo poczuła się urażona. Zaczęło się od organizacji pogrzebu, w której nie miała żadnego udziału. "Ciężko się uczestniczy w pogrzebie, na którym obcy ludzie odbierają kondolencje. Byłyśmy całkowicie odsunięte od organizacji tego pogrzebu, nie miałyśmy nic do powiedzenia. Chciałabym wiedzieć, że był w szpitalu, jaka była jego ostatnia wola, ale prawnie było to niemożliwe, bo pani menedżer miała wszystkie upoważnienia. Jako rodzina byliśmy biernymi obserwatorami podczas uroczystości. To było bardzo nie w porządku" - wyznała w rozmowie z "Super Expressem".