Radosław Majdan był jednym z najpopularniejszych piłkarzy w Polsce. Bramkarz nie bez kozery okrzyknięty był polskim Beckhamem - nie dość, że urodą zmiękczał kolana kobiet, to w dodatku od nich nie stronił. Jego pierwszą żoną była Sylwia, która dziś jest wziętą projektantką. Potem miał na koncie bardzo medialny związek z Dodą. Po skończonej karierze sportowej zaczął udzielać się jako ekspert piłkarski, a prywatnie ułożył sobie życie z Małgorzatą Rozenek, z którą ma syna Henia.
Radosław Majdan opublikował wzruszający post. Chodzi o mamę
Wydawać by się mogło, że ekspiłkarz ma bardzo udane życie. I faktycznie, na pierwszy rzut oka takie właśnie jest. W tym roku przeżył jednak osobistą tragedię. W lutym bieżącego roku, w wieku 72 lat zmarła jego ukochana mama Halina, z którą miał wyjątkową relację. "Jej odejście to dla całej rodziny ogromny szok" - donosił wówczas "Fakt". Kobieta niedługo przed śmiercią przeszła udar, chorowała też na Alzheimera. "Jest wspaniałą, ciepłą osobą. Zawsze mnie wspierała, nawet w najcięższych chwilach. Łączą nas bardzo przyjacielskie relacje. Zawsze usłyszę od niej ciepłe słowo czy radę. Bardzo chce, żebym był szczęśliwy, żebym założył rodzinę, miał wspaniały dom i kochającą żonę" - mówił Majdan "Faktowi" w 2010 roku. Teraz z okazji Wszystkich Świętych zdecydował się na publikację wyjątkowego, chwytającego za serce posta na Instagramie. Mąż Małgorzaty Rozenek wstawił serię zdjęć swoich i Haliny Majdan. Na niektórych pojawia się nawet mały Henio. "Bardzo za tobą tęsknimy mamusiu" - napisał, dodając emotikonkę czarnego serca.
Radosław Majdan wstawił post. Pod nim? Lawina komentarzy
Radosław Majdan, z resztą jak jego żona Małgorzata, budzą sporo kontrowersji. Pod każdym postem w mediach społecznościowych mogą liczyć na lawinę komentarzy. Nie inaczej było również w tym przypadku. "Mama na pewno bardzo was kochała. Tęsknota pozostanie… a miłość jest ponad wszystko!" - dodawali otuchy Majdanowi w dniu Wszystkich Świętych. Więcej zdjęć Radosława Majdana znajdziecie w naszej galerii na górze strony.
