Kabaret Młodzi i Moralni ostro o Dudzie i aferze z Holland. Publiczność nie mogła powstrzymać śmiechu

W niedzielnym odcinku Kabaretu na Żywo na antenie Polsatu nie mogło zabraknąć żartów z najświeższych wydawrzeń i afer, jakimi żyła Polska w ostatnich dniach. Na scenę wyszła "Agnieszka Holland".

Polska scena kabaretowa cieszy się taką popularnością, że Polsat postanowił co niedzielę raczyć swoich widzów dwugodzinną galą pod tytułem "Młodzi i Moralni". Występy kabaretowych grup zapowiada Robert Górski i sam też niekiedy występuje na scenie. Nie inaczej było w minioną niedzielę.

Zobacz wideo Piotr Kędzierski reaguje na stwierdzenie, że tylko świnie siedzą w kinie. Mówi o atakach na Agnieszkę Holland

Na antenie Polsatu mogliśmy zobaczyć kilka skeczy, które rozbawiły publiczność do łez. Były żarty z osób transseksualnych w skeczu o lewicy, były też żarty z orgii na plebanii w Dąbrowie Górniczej. Nie mogło zabraknąć kwestii Agnieszki Holland i krytyki filmu "Zielona granica".

Skecz o Agnieszce Holland rozbawił publiczność i widzów

Wydawać by się mogło, że film Agnieszki Holland i nagonka, jaką urządził rząd na reżyserkę, to średnie powody do żartów. A jednak, polska scena kabaretowa kolejny raz udowadnia, że nie ma takiej rzeczy, z której nie da się zrobić skeczu.

Tym razem zobaczyliśmy, jak do Andrzeja Dudy i Mateusza Morawieckiego przychodzi Agnieszka Holland. Pomylona przez "prezydenta" z innymi reżyserami, wytłumaczyła, kim jest:

Czy pan jest normalny? Ja jestem sumieniem narodu - odparła "Holland".

Na co usłyszała od udawanego premiera, że "no, raczej nie mózgiem".

Robert Górski, grający w scence Morawieckiego, tłumaczył "Holland" realia polityki i zaproponował jej ostatecznie współpracę, na którą ona przystała. Okazuje się, że wystarczyło wymyślić odpowiedni dla obu stron sporu temat - a tym został minister Zbigniew Ziobro.

Pani robi dobre film tylko na złe tematy. Pani robi antypolskie filmy a my robimy antypolską politykę. Może połączymy siły! Nakręcimy film o Ziobrze. Pani go nie lubi, my go nie lubimy, Łukaszenka... a tu to ja tam nie wiem - skwitował Górski-Morawiecki.

Słysząc to sala wypełniona po brzegi wybuchnęła gromkim śmiechem i brawami.

Więcej o: