Przed Edytą Górniak nie lada wyzwanie. Już 30 września piosenkarka zaśpiewa na Stadionie Narodowym w Warszawie, w ramach koncertu "Roztańczony Narodowy". A że niedawno miała problem z głosem, zapytaliśmy, czy wizja śpiewania w obiekcie, gdzie nawet największe zagraniczne gwiazdy mają problemy z nagłośnieniem, nie przykłada się do jej stresu, który od jakiegoś czasu odczuwa. Odpowiedź gwiazdy jest twierdząca. Przy okazji przywołała Beyonce.
Śpiewanie na stadionach nie jest łatwe. W rozmowie o PGE Narodowym w Warszawie Edyta Górniak posłużyła się przykładem Beyonce, która występowała tam już kilka razy i zawsze wydawało się, że śpiewa tam perfekcyjnie, jakby była w studiu nagraniowym. Otóż według Edyty prawda ma drugie dno. Co ciekawe zdradziła, jak z biegiem lat zmieniło się jej podejście do śpiewania "z taśmy". Kiedyś nie zgodziła się w ten sposób śpiewać przed Celine Dion, gdy organizator koncertu kanadyjskiej wokalistki proponował jej półplayback, ale dziś ten temat traktuje w mniej stanowczy sposób. Dzięki temu nie skreśla z góry trudnych akustycznie obiektów i czeka na swój występ na Narodowym.
Nawet Beyonce śpiewa z playbacku (na stadionach - przyp.red). Pojedyncze fragmenty śpiewa na żywo, a tak to ustawia playback. To są trudne akustycznie pomieszczenia. One nie są zbudowane pod kątem dobrej akustyki dźwięku muzyki, tylko żeby się fajnie niosła atmosfera i żeby też można było zmieścić dużo ludzi. Będzie na pewno trochę trudno. Pójdę na żywioł. Zakładam, że wszyscy się dobrze przygotują, że technika się też postara, wiedzą, że to jest trudna sala - wyznała Plotkowi Edyta Górniak.
- Czyli tym razem playback w przypadku Edyty wchodzi w grę? - dopytywał dziennikarz Plotka, Bartosz Pańczyk. Okazuje się, że piosenkarka nie wyklucza przygotowania utworów, które będą brzmiały jak śpiewane na żywo "tu i teraz". Nie wynika to jednak z pójścia na łatwiznę. "Powiem szczerze, że czasem się decyduję na to - to się nazywa - "live to tape". Nawet jeżeli śpiewam "live to tape", to są to utwory, które są nagrane rano albo w nocy przed występem. Nadal to jest mój głos, tylko czasem warunki techniczne nie pozwalają na to, by się przygotować do występu w taki sposób, jaki wymaga zaśpiewanie i zagranie na żywo. Zdarzają się hejty, że było z playbacku... Ważniejsza jest sztuka moim zdaniem. Jeżeli czasami opóźniają się samoloty, nie zdążyliśmy wszyscy zrobić próby, coś się wydarzyło technice, to nie zatrzymujemy show i nie robimy tak, że wyjdzie z tego jakiś paszkwil, tylko staramy się zrobić wtedy koncert teledyskowo. To też jest bardzo fajne" - wyjaśniła diwa. Przekonuje was jej tłumaczenie i obejrzyjcie ją na Stadionie Narodowym? Poza Edytą na koncercie "Roztańczony Narodowy", transmitowanym w TVP pojawią się też m.in. Doda i Smolasty.