Monika Sobień-Górska jest autorką najnowszej biografii Anny Lewandowskiej. Dziennikarka postanowiła sprawdzić, na czym polega fenomen żony jednego z najbardziej znanych piłkarzy na świecie. W pierwszych rozdziałach książki wspomina swoje pierwsze spotkanie z główną bohaterką. Szczerze przyznała, że nie tego się spodziewała. Nagle poczuła się "brzydka".
Autorka książki wybrała się na jeden z obozów organizowanych przez Lewandowską w Centrum Japońskich Sportów i Sztuk Walki "Dojo", Stara Wieś. To był jej pierwszy raz, więc całkowicie nie wiedziała, czego ma się spodziewać. Jeszcze pierwszego dnia bardzo zaskoczyły ją (i nas zresztą też) kary za spóźnianie się na treningi. "Koleżanka z domku podenerwowana pogania mnie, żebym szła szybciej, bo nie zdążymy i będziemy miały karne "barpisy". Nie wiem, czym jest to coś na "b", ale słowo "karne" natychmiast odpala mi w głowie wielki czerwony neon z napisem "NIE". Nie jestem w kolonii karnej ani w wojsku, nikt nie będzie mnie za nic karał" - czytamy.
Monika Sobień-Górska napisała bardzo długi fragment o pierwszym spotkaniu z Lewandowską. Była przygotowana na to, że to, co widzi na Instagramie, nie jest prawdą. Okazuje się, że trenerka personalna jest po prostu...hm, idealna? "Wiem, że media kłamią, zwłaszcza social media. Wiem, że zdjęcia przechodzą obróbkę, te wszystkie filtry, Photoshopy, światła, pozy, przez które każdy instagramowicz robi innych w bambuko i wszyscy kończymy na terapii z rozjechaną samooceną, ale teraz zobaczyłam na własne oczy żywo idący przede mną Instagram. Poczułam się brzydka." Autorka biografii przyznała, że nie mogła oderwać od niej wzroku.
Ta jej sprężystość, chód, postawa ciała. (...) Szła pewna siebie, z podniesioną głową, z wyprostowaną do granic możliwości sylwetką. Ciało opalone, nabalsamowane, nabłyszczone, fryzura perfekcyjna, upleciona sportowo, widać gołym okiem, że przez fryzjerkę. Nie wiem, co to jest, jakaś dziwna aura, ale ona się wyróżnia. (...) Idę za nią przez trzy, cztery minuty i zastanawiam się, patrząc na jej niezwykle umięśnione plecy, ramiona, pośladki, czy to jest możliwe, żeby tak wyglądać, jedynie płacąc za to. Bo przecież tak się mówi o Lewandowskiej, że każdy by tak wyglądał, każdy wiódłby takie życie, gdyby miał taką fortunę jak ona.
Jak można przeczytać, Lewandowska na żywo robi naprawdę dobre wrażenie. Więcej jej zdjęć znajdziecie w naszej galerii. Specjalnie wybraliśmy te najbardziej naturalne, byście sami mogli przeprowadzić małe śledztwo. Rzeczywiście może wyglądać na żywo tak, jak na zdjęciach?