Wciąż badana jest sprawa zabójstwa w niedzielne popołudnie w centrum Poznania. Przy jednej z ruchliwych, zapełnionych turystami ulic w mieście doszło do strzelaniny. Sprawca najpierw zabił jedną ze spacerujących osób a następnie popełnił samobójstwo. Wiadomo, że nie była to przypadkowa ofiara. Konrad Domagała został zabity na oczach swojej narzeczonej przez jej byłego partnera.
Mikołaj B. dokonał zabójstwa z zimną krwią. Wiedział, gdzie Julia i Konrad będą tego dnia na mieście - chwalili się tym w mediach społecznościowych. Wiedział, że kilka dni temu się zaręczyli. Według informacji "Faktu", był poprzednim partnerem Julii i nie radził sobie z rozstaniem.
Choć Julia i jej narzeczony spotykali się już ponad rok, Mikołaj B. nadal miał mieć obsesję na jej punkcie. Sympatyzował z Konfederacją - startował nawet do Sejmu z listy partii KORWiN w 2015 roku (zdobył 121 głosów i podobnie, jak partia Korwina, nie dostał się do parlamentu). Był zwolennikiem poszerzenia dostępu do posiadania broni. Sam taką broń też posiadał, choć w zeszłym roku cofnięto mu na nią pozwolenie. Rzecznik wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak w rozmowie z PAP mówi, że stało się to po tym, jak "w jednej z rozmów z byłą partnerką zagroził, że coś sobie zrobi". Mikołaj B. odwołał się wówczas od decyzji, przeszedł pozytywnie badania i otrzymał broń ponownie. Do posiadanych już przez siebie dwóch sztuk dokupił pistolet Glock. To z niego dokonał w niedzielę zabójstwa Konrada Domagały.
Mikołaj B. miał tego dnia śledzić parę, która spokojnie spędzała wolny czas w centrum Poznania. W końcu podszedł bliżej, oddał najpierw jeden strzał w stronę Konrada, a później następny. Mężczyzna zmarł na miejscu. W końcu na oczach Julii strzelił również do siebie. Zmarł w szpitalu.