Dwoma koncertami na Stadionie Narodowym w Warszawie Beyonce zakończyła europejską część trasy koncertowej promujący jej album "Reneissance". Amerykańska gwiazda niewątpliwie jest w szczytowej formie, co podkreślało wielu obserwatorów obecnych na jej koncertach. Jej show zachwyca wizualizacjami, popisami choreograficznymi, kostiumami, ale także doskonałymi wokalami. Zauważyliśmy jednak, że Beyonce ma też swoje tricki, żeby ułatwić sobie niemal trzygodzinny pobyt na scenie. To może być dla niektórych spore zaskoczenie.
Nie od dziś wiadomo, że amerykański show-biznes rządzi się swoimi prawami. W sieci możemy znaleźć mnóstwo wpadek światowych gwiazd, którym zdarza się na koncertach posiłkować playbackiem. Znawcy wokalistyki często podkreślali, że takim piosenkarkom jak Beyonce, czy Celine Dion zdarza się łączyć śpiewanie na żywo z playbackiem w trudniejszych partiach piosenek. Na warszawskim koncercie Queen B. zauważyliśmy jednak sporych rozmiarów prompter, na którym były wyświetlane słowa piosenek wyśpiewywanych przez wokalistkę. Czy ma trudności z zapamiętaniem swoich własnych utworów?
Warto podkreślić, że na obecnej trasie koncertowej Beyonce skupia się głównie na utworach z najnowszego albumu. Niektórzy wręcz zarzucali artystce, że nie wykonała swoich największych przebojów. Pamiętajmy jednak, że show ma promować erę "Reneissance", która z kolei charakteryzuje się ciekawymi utworami, często o złożonej konstrukcji, z dużą warstwą tekstową. Przy tej ilości układów choreograficznych, zmian kostiumu, najzwyczajniej w świecie można zapomnieć tekstów piosenek, które (delikatnie mówiąc) do łatwych nie należą. Beyonce korzysta więc z pomocy promptera i chyba fani nie mają jej tego za złe. Wśród widzów na Stadionie Narodowym była także zwyciężczyni XII edycji programu "The Voice of Poland" Marta Burdynowicz, która pozwoliła sobie na zabawny komentarz w tej kwestii.
Od dzisiaj nie mam wyrzutów sumienia, że nie zawsze śpiewam z pamięci - nawet Bajons ma prompter! - napisała na Instagramie Marta Burdynowicz