Jarosław Jakimowicz od kilku lat jest związany z Telewizją Polską. To na antenie TVP Info jest prowadzącym program "W kontrze". Jego wypowiedzi często wzbudzają zresztą wiele kontrowersji. Co więcej, aktor miał także swój cykl w "Pytaniu na śniadanie". Okazuje się jednak, że ten okres w jego karierze przechodzi do historii. Jakimowicz musi pożegnać się z ciepłą posadką w śniadaniówce.
Według informatora portalu o2.pl Jarosław Jakimowicz nie pojawi się już w "Pytaniu na śniadanie". Od jakiegoś czasu w show nie emitowano nowych materiałów zrealizowanych z jego udziałem. Podobno Jakimowicz nie pasował.
Jarek nie pasował do zespołu. Nie pasował z tym, co robił, nie pasował do formuły programu. Zarządzono radykalne zmiany. I tak stracił dobrze opłacaną posadkę współpracownika "Pytania na śniadanie" - twierdzi informator portalu 02.pl.
Do kwestii utraty stanowiska odniósł się także sam zainteresowany. Jarosław Jakimowicz w mediach społecznościowych opublikował obszerną wypowiedź. Stwierdził, że jest wdzięczny za cztery lata wspólnej pracy. Podkreślił, że miał bardzo udaną współpracę z wydawcą.
To prawda. Cztery lata prowadziłem według własnego pomysłu rozmowy z tzw. "służbami mundurowymi". Przez cztery lata miałem jednego wydawcę i tylko z nim miałem kontakt. Megawspółpraca. Nigdy żadnego spięcia. Jak żeśmy się żegnali po ostatnim nagraniu i dziękowali sobie za współpracę, to usłyszałem, że rzadko to się zdarzało w historii "Pytania na Śniadanie". My nie ominęliśmy ani jednego weekendu. Każdy poniedziałek przez ostatnie lata na antenie. Ponad 200 rozmów, gości, miejsc. Dziękuję ci "Pytanie na śniadanie" za taką możliwość - napisał Jarosław Jakimowicz.
Jednocześnie prowadzący program "W kontrze" odniósł się do słów informatora portalu o2.pl. Podkreślił, że nigdy nie był częścią żadnego zespołu w programie "Pytanie na śniadanie". Dlatego też na próżno szukać go na wspólnych zdjęciach. Dodał też, że wynagrodzenie za materiały wcale nie było satysfakcjonujące, a swoją pracę wykonywał z miłości i dla frajdy.
Ja nigdy do niego nie należałem. Widzieliście mnie kiedykolwiek na jakimś zdjęciu, ramówce razem z tzw. "zespołem"? NIGDY! Pieniądze? Takie sobie. Przez cztery lata taka sama stawka za program. Proszę mi wierzyć, robiłem to dla frajdy, a nie dla kasy. Robiłem to z miłości i podziwu dla służb mundurowych. Każdego dnia ktoś z nich do mnie dzwoni i wyraża chęć pokazania się u nas znowu. Tak długo, jak będzie to możliwe, będę próbował przekonać moich przełożonych w TAI do tego, żeby korzystać z tych pomysłów w programie "W kontrze" - dodał Jarosław Jakimowicz.