Anna Wyszkoni komentuje ban od TVP. Mówi o PiS: Nie popieram obecnej władzy, nie ufam jej

Anna Wyszkoni nie boi się zabierać głosu w sprawach, które dzielą społeczeństwo. Mimo że często jej się za to obrywa.

Po tym jak Anna Wyszkoni poparła Strajk Kobiet, straciła możliwość wystąpienia na koncercie kolęd w kościele czy tegorocznym festiwalu w Opolu, który odbędzie się w czerwcu. W nowym wywiadzie piosenkarka wyraziła ubolewanie z tego powodu. Już nie ma tyle hamulców jak kiedyś, by zabierać głos publicznie w sprawach politycznych. "W naszej polityce jest bardzo dużo bolesnych dla mnie spraw, na które się nie godzę. Czuję bezradność. Ale też coraz odważniej mówię o tym, co mi się nie podoba. Bez względu na konsekwencje, które mogą mnie spotkać. Po tym, jak wyrzucono mnie z festiwalu w Opolu za wsparcie Strajku Kobiet, nie boję się już chyba niczego" - wyznała w rozmowie z Plejadą.

Zobacz wideo Czy Anna Wyszkoni lubi swoje piosenki? Co z „Agnieszką"?

Anna Wyszkoni nie popiera PiS-u

Według Anny Wyszkoni jesteśmy bardzo podzielonym narodem, w którym wiele tematów jest odbieranych jednowymiarowo. Występując w TVP, wokalistka była posądzana przez niektórych o bycie zwolenniczką PiS-u. "A to jakaś bzdura. Nie popieram obecnej władzy, nie ufam jej i mówię o tym otwarcie" - mówi Wyszkoni. Dla niej ważne jest śpiewanie dla ludzi, których muzyka powinna łączyć bez względu na to, w jakich śpiewają stacjach, czy jakie mają poglądy i w co lub kogo wierzą.

Anna Wyszkoni nie chce śpiewać w kościołach

Przy okazji wywiadu dla Plejady wróciła do koncertu w kościele, który jakiś czas temu jej odwołano za poparcie Strajku Kobiet. Później sama już nie zgadzała się na kolejne tego typu propozycje. Jak przyznała, odebrała to jako cenną lekcję. "Nawet jeszcze w ubiegłym roku zostałam zaproszona z koncertem kolęd, ale jakiś biskup nie wyraził na to zgody i biedny organizator dwoił się i troił się, żeby nam to jakoś oględnie wytłumaczyć i nas nie urazić. Natomiast ja przyjęłam to z dystansem, a następnie sama odmówiłam kilku kolejnych zaproszeń do występów w kościołach. Myślę, że wszystko w moim życiu działo się po coś. Nawet te trudne momenty były mi potrzebne. Bez nich nie byłoby tych lepszych. Nie będę ukrywać, że obecnie nie jest mi po drodze z tym, co dzieje się w Kościele katolickim i nie czułabym się komfortowo, stojąc przed ołtarzem i śpiewając kolędy. Więc dobrze, że się stało tak, jak się stało. Widocznie tak miało być" - dodała.

Więcej o: