Artur Barciś w zaskakującym wyznaniu: Sztuka uratowała mi życie. Aktor w szkole przeżył koszmar

Artur Barciś był gościem talk-show Kuby Wojewódzkiego i opowiedział o bardzo trudnym czasie dorastania. Z opresji uratowały go występy na scenie. To wtedy poczuł, że właśnie to jest jego powołaniem.

Artur Barciś zyskał popularność dzięki roli Tadeusza Norka w serialu "Miodowe lata". Zagrał tam najbliższego przyjaciela niezbyt rozgarniętego tramwajarza Karola Krawczyka (Cezary Żak). Panowie spotkali się ponownie na planie kultowego już "Rancza". Te seriale są niewątpliwie w czołówce ulubionych produkcji Polaków i widzowie bardzo cenią postaci stworzone przez aktora. Artur Barciś regularnie występuje w teatrze. W maju można zobaczyć go w sztuce "Nerwica Natręctw" w Teatrze im. Juliusza Słowackiego w Krakowie. Niedawno aktor pojawił się u Kuby Wojewódzkiego i opowiedział o trudnych wspomnieniach z dzieciństwa.

Zobacz wideo Georgina Rodriguez pobiera specjalne lekcje twerkowania. Co za ruchy!

Artur Barciś o trudnych wspomnieniach ze szkoły. "Sztuka uratowała mi życie"

Artur Barciś doskonale sprawdza się w rolach komediowych. Aktor także na każdą okazję znajdzie zabawną anegdotkę. Kiedy pojawił się w programie Kuby Wojewódzkiego, szybko rozbawił publiczność. Aktor nawiązał do pytania, jak reagują na niego przechodnie. Jak się okazuje, wielokrotnie zwracano się do niego imionami z serialu. Problem pojawił się wtedy, gdy jednocześnie na antenie były emitowane dwie produkcje, w których zagrał. Skołowani fani trochę się w tym pogubili. "Jednemu facetowi wszystko się pomieszało. Powtarzano 'Miodowe lata', z kolei 'Ranczo' zaczęło być popularne. Dwie postaci się pomieszały takiemu jednemu. Podszedł do mnie lekko nawalony i mówi: 'Norek, ale się z ciebie szuja zrobiła'" - wspomniał.

Rozmowa zahaczyła także o poważne tematy. Artur Barciś wspomniał trudne czasy ze szkoły, kiedy był nękany przez inne dzieci. Jako chłopiec był wyśmiewany przez kolegów, którzy wrzucali go na szafę w korytarzu, z której mógł zejść jedynie z pomocą kogoś dorosłego. W programie nastąpił podniosły moment, kiedy aktor wstał i wyznał, że sztuka uratowała mu wtedy życie. Jako dziecko zaczął występować na szkolnej scenie i jego nawet "oprawcy" zaczęli traktować go z szacunkiem.

Jak kończyłem śpiewać, to bili mi brawo. Oni też. I przestali mnie wsadzać na tę szafę. Sztuka uratowała mi życie. Na scenie byłem najszczęśliwszym dzieckiem. Wtedy zrozumiałem, że chcę być aktorem, bo chciałem być szczęśliwy - wyznał poruszony aktor.

Zaskoczyła również reakcja Wojewódzkiego, który na chwilę zrezygnował z charakterystycznego dla siebie szyderczego trybu prowadzenia rozmowy. "Artur, abstrahując od prawie 20 lat historii tego programu, to jest jedna z najpiękniejszych historii, która pokazuje, co może popchnąć człowieka do tego zawodu. Naprawdę, przepiękna historia" - podsumował.

 

Artur Barciś o relacji z Cezarym Żakiem. "Wydaje się jakiś gburowaty" 

Artur Barciś pod koniec ubiegłego roku był gościem podcastu "WojewódzkiKędzierski" i wyjawił, dlaczego nie zaprzyjaźnił się z Cezarym Żakiem. Panowanie spotkali się na planach wielu produkcji, jak m.in. "Miodowe lata" i "Ranczo" oraz często mieli kontakt na scenie. Widzowie uważają, że są idealnym duetem, który świetnie się uzupełnia. Wiadomość o tym, że nie przyjaźnią się prywatnie, była zaskakująca. Aktor przyznał, że mają z Cezarym Żakiem skrajnie różne charaktery i trudno im się porozumieć na przyjacielskiej stopie. "Mamy zupełnie różne charaktery. Czarek jest introwertykiem. Myślę, że to, co on mówi, słuchałem tej rozmowy z wami, jest rodzajem jakiegoś pancerza, nie kreacji - on taki po prostu jest. On jest zamknięty, trudno z nim nawiązać jakieś relacje bardzo serdeczne, dlatego wydaje się gburowaty, chociaż wcale taki nie jest. Gdzieś jest taki zamknięty, trudno do niego dotrzeć" - podkreślił Barciś. Więcej przeczytasz tutaj.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.