Charlene Wittstock, zanim poznała księcia Alberta, była jedną z czołowych pływaczek olimpijskich południowej Afryki. W 2011 roku para stanęła na ślubnym kobiercu, a ona pozostawiła sportową karierę i rozpoczęła życie na dworze u boku monarchy. Już na samym początku napotkała jednak trudności. Tuż przed ceremonią dowiedziała się o licznych zdradach męża i tym, że ma on nieślubne dziecko. Płakała przy ołtarzu, spod którego próbowała nawet uciec, przez co otrzymała przydomek "najsmutniejszej księżnej świata". Od dawna wiadomo, że relacje między małżonkami są oschłe, a spekulacje o separacji podsycał fakt, że księżna nie nosi obrączki. Co więcej, ostatnie lata spędziła w Afryce, gdzie - według informacji z pałacu - miała się leczyć i przejść operację. Teraz pojawiła się u boku męża w całkowicie odmienionej odsłonie.
Odkąd księżna Charlene wróciła z Afryki, coraz częściej pojawia się u boku męża podczas wystąpień publicznych. Ostatnio odwiedzili Wielką Brytanię, gdzie gościli na koronacji króla Karola III i królowej Camilli. Teraz mieli ważne wyjście we własnym księstwie. 12 maja pojawili się na ceremonii wręczenia nagród "Maria Callas" w Operze Monte Carlo, przyznawanych na cześć operowej legendy. Tego dnia Charlene miała na sobie granatową maxi z wycięciem na jednym ramieniu oraz czarne szpilki. Do tego dobrała delikatną, czarną biżuterię, ale uwagę zwracają jej włosy. Oficjalnie pożegnała się z blondem. Widać, że dobrze czuje się w nieco ciemniejszym odcieniu. Na zdjęciach można było zauważyć delikatny uśmiech.
Nie od dziś wiadomo, że relacje pary książęcej Monako są raczej napięte. Księżna Charlene podczas większości wydarzeń ma dość nietęgą minę i ma za złe niewierność męża. Teraz książę Albert dolał oliwy do ognia. Na jaw wyszło, że pod nieobecność żony urządził nieślubnemu dziecku pokój w pałacu, a dodatkowo utrzymuje relacje z inną pociechą, która jest owocem romansu. Ponoć księżna natychmiast oddelegowała je do skrzydła pracowników pałacu.