Ślub księcia Alberta i księżnej Charlene był szeroko komentowany przez tabloidy i portale plotkarskie. Mówiło się, że południowoafrykańska pływaczka była najsmutniejszą panną młodą świata. Istotnie, przyszła żona monakijskiego księcia nie wyglądała na najszczęśliwszą, kiedy podążała na ślubny ołtarz. Podobno na niedługo przed uroczystością narzeczona Alberta dowiedziała się o jego dzieciach z poprzednich związków. To miało ją pchnąć do ucieczki, ostatecznie jednak poślubiła niewiernego partnera.
Ślub nie naprostował relacji Alberta i Charlene. Monakijska księżna już w trakcie trwania małżeństwa dowiedziała się o kolejnych nieślubnych dzieciach księcia. W 2020 roku przez kilka miesięcy mieszkała w RPA, do domu wróciła na krótko. Dwór tłumaczył jej nieobecność problemami zdrowotnymi. Niedługo potem do mediów trafiło oświadczenie wyjaśniające kolejną długą absencję żony księcia Alberta. Tym razem była pływaczka miała przebywać w zagranicznej klinice, gdzie specjaliści pracowali nad jej powrotem do dobrej formy psychicznej.
Internauci wiedzą swoje - ich zdaniem Charlene ucieka od nieudanego małżeństwa, a przy Albercie trzymają ją jedynie dzieci. Według informatora portalu New Idea, książę pod nieobecność żony urządził swojemu nieślubnemu synowi pokój w pałacu. Utrzymuje także bliskie relacje z pozostałą dwójką dzieci spoza małżeńskiego łoża. Księżna nie była zachwycona takim obrotem spraw, Albert zdecydował się więc ją przekupić. Źródło portalu donosi, że monakijski arystokrata płaci Charlene kwotę 18 milionów dolarów rocznie, a żona domaga się jeszcze zwiększenia tej pensji...
Słowa informatora portalu zdaje się potwierdzać matka nieślubnego syna Alberta. Nicole Coste przyznała, że Albert dba o relacje z nastolatkiem i faktycznie, urządził mu pokój w pałacu należącym do monakijskiej rodziny książęcej. Według stewardessy Charlene była bardzo niezadowolona z zacieśniania kontaktów męża z nieślubnym dzieckiem. "Zmieniła położenie pokoju mojego syna. Wykorzystała nieobecność Alberta, aby przenieść Alexandra do skrzydła dla pracowników". Prawdę zna zapewne jedynie książęca para.