Meghan Markle zadecydowała, że nie pojawi się wraz z mężem na uroczystości koronacyjnej króla Karola. Złośliwi stwierdzili, że to idealna wymówka, aby sprytnie wykręcić się z podróży do Londynu. Książę Harry wystąpił sam. Podczas ceremonii siedział w towarzystwie córek księcia Andrzeja. Ledwo uroczystość się skończyła, wskoczył do samochodu i ruszył na lotnisko. Jak wiadomo, śpieszy się do żony i dzieci, gdyż Meghan szykuje przyjęcie urodzinowe dla syna. Archie 6 maja kończy cztery lata i zaplanowano z tej okazji imprezę urodzinową. Książę Harry ustalił priorytety z żoną już wcześniej.
Jak donosi "The Mirror" książę Harry odjechał samochodem zaraz po zakończeniu koronacji. Najprawdopodobniej prosto na lotnisko, by wsiąść w samolot do Stanów. To oznacza, że nie weźmie udziału w rodzinnym obiedzie w Pałacu Buckingham, mimo rzekomego zaproszenia. Harry nie zabawił długo w Wielkiej Brytanii. Skonfliktowany z resztą rodziny, nie pełnił podczas ceremonii koronacyjnej żadnej zaszczytnej funkcji. W tym czasie oczy całego świata były zwrócone w stronę Opactwa Westminsterskiego. Brat księcia Williama zdawał się być niezadowolonym podczas uroczystości. Wystarczyło, że wyszedł z opactwa, a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Więcej tutaj. Zdaje się, że wśród członków rodziny królewskiej nie ma już za dużo sojuszników i tęskni za żoną.
Impreza Archiego ma być kameralna i skromna jak na standardy royalsów. W rezydencji pary w Montecito pojawi się mama Meghan, Doria i ich najbliżsi przyjaciele - wśród zaproszonych gości są Oprah Winfrey, Serena Williams, Ellen DeGeneres i Portia de Rossi, więc Meghan nie pozostanie na ten czas sama. To właśnie w kalifornijskim Montecito książę Harry i Meghan Markle znaleźli schronienie przed światem i doskonale się tam czują. Harry już wcześniej miał zapewnić żonę, że dołoży wszelkich starań, aby zdążyć na urodziny syna i jak widać, zamierza dotrzymać słowa.