Emerytury gwiazd od jakiegoś czasu budzą ogromne zainteresowanie w mediach. Celebryci niejednokrotnie narzekali, że są one zaskakująco niskie. Na ten temat już od jakiegoś czasu wypowiadał się Krzysztof Cugowski. Jeszcze w 2021 roku wspominał, że jego emerytura początkowo wynosiła 570 złotych. Później została podniesiona do nowej, minimalnej kwoty, jaką było 1000 złotych. Wszystko przez niskie składki.
Jak mówił artysta w wywiadach, w czasach PRL-u nie mówiło się o takim zawodzie, jak muzyk. Z tego powodu artyści nie mieli etatów, a jedynie zlecenia na koncerty i trasy, co stanowiło utrudnienie jeśli chodzi o składki emerytalne. Oczywiście Krzysztof Cugowski zarabiał spore pieniądze dzięki swojemu talentowi, jednak wciąż jego oszczędności z ZUS-u były bardzo niskie. Płacił 14 groszy miesięcznie. Boi się, że w pewnym momencie zabraknie mu pieniędzy.
Nie mam pretensji do losu, że po sukcesie, który odniosłem, teraz nie powinienem się zastanawiać, czy ja będę miał z czego żyć, gdybym przestał grać, czy nie. Zarobiłem troszkę pieniędzy, ale nawet nie porównuję się do ludzi zamożnych, bogatych. Owszem, rok, dwa przeżyję bez grania, jakoś to będzie, ale co dalej? - mówił Krzysztof Cugowski z Pomponikiem.
Mimo sporych oszczędności Krzysztof Cugowski obawia się nadchodzących lat. Obecnie minimalna emerytura wynosi niespełna 1600 złotych miesięcznie. Nie liczy więc, że uda mu się przeżyć za kwotę wypłacaną przez ZUS. Muzyk podejrzewa, że niestety będzie musiał pracować już do końca życia.
Nie dałbym rady przeżyć z tego, co ZUS jest mi łaskaw zapłacić, więc będę musiał śpiewać do śmierci, jak Mieczysław Fogg - podsumował Krzysztof Cugowski w "Super Expressie".