Rihanna po raz kolejny musiała zmierzyć się z wtargnięciem niepożądanej osoby na teren swojej posesji. Mężczyzna, który dotarł nie dalej niż na podjazd gwiazdy, został zatrzymany przez pracowników ochrony. Nie usłyszał jednak żadnych zarzutów, ponieważ nie wszedł do domu piosenkarki. Przebył ponad 3,7 tys. km. Chciał się oświadczyć.
Po szybkiej interwencji ochrony artystki na miejscu zjawili się funkcjonariusze policji. Zakwestionowali oni intencje mężczyzny i przeprowadzili wyczerpujące przesłuchanie. Po skrupulatnym dochodzeniu napastnik został wypuszczony bez żadnych zarzutów. Oficjalnie nie stwierdzono, aby złamał jakiekolwiek prawo. Został wyprowadzony z posesji Rihanny i doradzono mu powrót do domu.
Incydent bardzo wstrząsnął Rihanną i bliskimi jej osobami. Sytuacja wydała się szczególnie niebezpieczna ze względu na ciążę artystki. To nie pierwszy raz, kiedy ktoś wtargnął na teren posiadłości Rihanny. W 2018 roku w jej domu w Los Angeles aresztowano mężczyznę o imieniu Eduardo Leon. Nieoficjalnie mówi się o tym, że prawdopodobnie był on w domu gwiazdy przez co najmniej jeden dzień, zanim został odkryty. Podczas zatrzymania miał powiedział władzom, że przyszedł, aby uprawiać z Rihanną seks.
Po całym incydencie Rihanna nie wydała żadnego oficjalnego oświadczenia i nie jest jasne, jak zamierza zaradzić tej sytuacji. Niecodzienne zdarzenie bardzo zaniepokoiło jej fanów. Wiadomo, że obecnie piosenkarka zatrudnia całodobową ochronę, która ma czuwać nad bezpieczeństwem całego obiektu i wszystkich jego mieszkańców.