W ostatnich tygodniach dużo emocji w mediach budzi raport dotyczący zmian na rzecz zwalczania kryzysu klimatycznego. Pojawiła się w nim propozycja zmniejszenia spożycia mięsa. Ten fakt propagandowo zaczęli wykorzystywać prawicowi politycy, przekonując, że gdy opozycja dojdzie do władzy, zakaże spożywania mięsa, a zalecać będzie konsumpcję robaków. Ta kwestia pojawiła się także na YouTube'owym profilu Roberta Makłowicza.
Robert Makłowicz na swoim kanale na YouTube zorganizował serię pytań i odpowiedzi. Jeden z internautów dopytywał, czy krytyk kulinarny popiera pomysł zastąpienia mięsa robakami, co rzekomo ma planować Unia Europejska. Robert Makłowicz był wyraźnie poirytowany pytaniem. Zareagował bardzo emocjonalnie.
Panie Mateuszu, czemu pan takie bzdury powtarza i to jeszcze publicznie się z nimi dzieli? To jest nieprawdziwy przekaz. Czy pan naprawdę uważa, że Unia chce pana zmusić, żeby pan jadł robaki? Jak ona pana do tego zmusi, jakiś komisarz będzie u pana nocował i będzie panu łyżeczką wprowadzał robaki do ust? W sklepie będą pana pilnować? - dopytywał obruszony Robert Makłowicz.
Krytyk kulinarny podkreślał, że przekazy medialne w tej kwestii mają charakter propagandowy i nie należy w nie ślepo wierzyć.
To jest taka sama głupota, jak to, że Unia każe prostować banany. To jest propaganda. To, że Unia dopuściła do obrotu wyroby, w których mogą być robaki np. mąka, to jest inna sprawa. Ale czy ktoś pana zmusi do kupowania tego? No błagam - dodał Robert Makłowicz.
Więcej zdjęć znajdziesz w galerii na górze strony.
Komentarze (286)
Robert Makłowicz spytany o jedzenie robaków. Oj, zirytował się. "Czemu pan takie bzdury powtarza?"
Ponad 8 tysięcy publikacji, 92 miliony sieciowego zasięgu oraz ogromna aktywność mediów i polityków powiązanych z obiema partiami. Wszystkie te wzmianki dotyczą zmanipulowanego przekazu na temat raportu C40 Cities z 2019 roku. Szerzej kojarzonego dziś z hasłem: "Zakażą nam kotletów i rosołu z kury".
Wszystko zaczęło się od artykułu DGP. Pod względem wiarygodności przekazu budzi on pewne wątpliwości - nie wspomniano w nim ani słowem, że podawane dane pochodzą z raportu z 2019 r., a więc sprzed kilku lat. Raport powstał dla stowarzyszenia C40 Cities, do którego należą największe miasta z całego świata, w tym Warszawa, jako jedyna z Polski. To sprawiło, że natychmiast znalazła się na celowniku prawicowych propagandzistów. Warszawą, jak wiadomo, rządzi PO, a dokładniej jeden z jej polityków - Rafał Trzaskowski. I to stało się kluczowe dla fanatycznej narracji oszołomów:)
W artykule DGP zacytowano stanowisko warszawskiego ratusza, że rzeczywiście zamierza on ZACHĘCAĆ do zrównoważonej konsumpcji oraz zapobiegać marnowaniu żywności, a nie nakazywać cokolwiek. Od zachęt do równowagi bardzo daleko do zakazów. A właśnie w ten sposób całą historię zaczęły przedstawiać PiS i Konfederacja. Hasło "Trzaskowski zakaże jedzenia mięsa", niemające oparcia w faktach, stało się jednym z najważniejszych przekazów konsumpcyjnej histerii. Zyskało szeroki zasięg w sieci - w ciągu tygodnia temat dotarł do potencjalnych 92 mln odbiorców (dane wg narzędzia Newspoint).
Inne równie absurdalne hasła to: Trzaskowski wprowadzi kartki na mięso; opozycja zakaże Polakom jeść mięso i nabiał; "kształtuje się już program opozycji - to #RobakiPlus. Mięso dla bogatych, dla zwykłych ludzi robaki"; "najnowszy program Trzaskowskiego: wyrzucić mięso i żreć rośliny i robaki".
Dwa ostatnie hasła to cytaty z wpisów eurodeputowanego Solidarnej Polski Patryka Jakiego na TikToku. Skąd się wzięły robaki? Manipulacja jest szersza i dotyczy nie tylko raportu C40 Cities. Dołączono do niej także fałszywe przekazy na temat nowej unijnej regulacji. UE dopuściła od początku bieżącego roku dodawanie do żywności proszku ze zmielonych świerszczy. To odpowiedź na wniosek wietnamskiej firmy z 2019 r. Regulacja ta nie oznacza, że będziemy musieli jeść świerszcze - choć właśnie taką fałszywą tezę można najczęściej przeczytać w internecie. W UE żywność sprzedają firmy z całego świata. Niektóre produkty są specyficzne dla tradycji konkretnych regionów. To potrawy regionalne. Ale ich obecność na rynku najczęściej w żaden sposób nie wpływa na to, co jemy na co dzień. Od 2021 roku w UE można też sprzedawać larwy mącznika - a jakoś nikt nie przekonuje, że będziemy musieli je jeść zamiast mięsa.
A jednak teraz Polacy są straszeni wizją robaków na talerzach. Dlaczego?
Ponieważ w opisywanej manipulacji nie chodzi o fakty. Chodzi o emocje, które mają pomóc Zjednoczonej Prawicy w osiągnięciu celów wyborczych.