"To był ostatni dzwonek. Uświadamiałam mu, jak bardzo się boję o jego życie" - wyznała żona Tomasza Sekielskiego w rozmowie z "VIVĄ!", która zmotywowała go do odchudzania. Zarówno ona, jak i mąż, przerazili się, gdy waga pokazała 187 kg. Droga do smuklejszej sylwetki rozpoczęła się od operacji zmniejszenia żołądka. Wycięto 4/5 części, Sekielski stracił wtedy między 20 a 30 kg. Później przyszedł czas na zmianę sposobu odżywiania.
Sekielski nie działał na własną rękę i zwrócił się o pomoc do specjalisty. Po konsultacji z Łukaszem Grassem zaczął stosować jego "10 przykazań". Przez 12 tygodni dziennikarz m.in. musiał unikać cukru i słodyczy, nie pił alkoholu. Do diety wprowadził warzywa i owoce morza, a także dbał o odpowiednie nawodnienie organizmu.
Nie robimy rewolucji, tylko ewolucję. Najważniejsze to jak najszybciej wejść w system dobrych nawyków i trening. Ten ostatni będzie na początek systematycznym spacerem, później pływaniem i jazdą na rowerku stacjonarnym. Nie ma mowy o bieganiu i wyznaczaniu celów sportowych. Na to przyjedzie czas w przyszłym roku. Wszystko pod kontrolą pracy serca i mikroelementów w organizmie. Systematyczne badania będą obowiązkowe - tłumaczył autor metody w jednym z nagrań.
Tomasz Sekielski nie ukrywał w rozmowie z "Dzień dobry TVN", że gdyby wiedział, jak odmieni się jego życie po operacji zmniejszenia żołądka, to zdecydowałby się na nią wcześniej. "Myślę, że niepotrzebnie się obawiałem" - wyznał na wizji. Dodał też wtedy, że "zajadał stres":
Jedni mają takie uzależnienia jak alkohol, czy narkotyki, moim uzależnieniem było jedzenie - podkreślił.
Dziennikarz do tej pory dba o to, co je i uprawia sport.