Iwona Wieczorek w noc zaginięcia miała 19 lat. Chciała spędzić miło czas w gronie znajomych, z którymi wybrała się do sopockiego klubu. Nikt nie przypuszczał, że następstwem tego wyjścia będzie tragedia. Wieczorek postanowiła wrócić sama do domu, ale ktoś stanął jej na drodze. Wyszło na jaw, kim był mężczyzna śledzący nastolatkę tamtej nocy. Były partner zaginionej otrzymał zarzuty za utrudnianie śledztwa, a dziś media przywołują zeznania sprzed lat Krzysztofa K.
Niejaki Krzysztof K. miał wiedzieć o tym, jaki los spotkał zaginioną. Jego znajomy Marcin podzielił się z nim informacjami w sprawie Wieczorek. Słowa Krzysztofa K. zostały przytoczone w 2020 roku przez portal crime.com.pl.
Marcin powiedział mi tylko, że ten kolega zadzwonił do niego, aby przyjechał pod klub w Sopocie. To było po awanturze z tą dziewczyną. Iwona zorientowała się, że on podał jej narkotyk, bo chciał się z nią zabawić.
Krzysztof K. dodał, że mężczyźni znali przedtem drogę powrotną Wieczorek. Specjalnie pojechali w to miejsce. Co działo się później?
Marcin miał podjeść do Iwony, przyłożył jej broń do ramienia i kazał wsiąść do samochodu. Iwona go posłuchała.
Zdaniem Krzysztofa K. Wieczorek miała zostać wówczas ofiarą przemocy.
Marcin opowiadał mi o tym, że nikt Iwony nie znajdzie, był pewien, że wybrali z tym kolegą bardzo dobre miejsce do ukrycia zwłok Iwony. Ona miała być uduszona przez nich po zgwałceniu, potem ją zakopali obok tej działki. Tam były w pobliżu jakieś rury. Nie wiem dokładnie, gdzie jest to miejsce. Marcin opowiadał, że wcześniej miał tam zdarzyć się jakiś tragiczny wypadek i że nikt tam Iwony nie będzie szukał.
Portal podkreślił, że wspomniany Marcin był zamknięty w areszcie podczas zaginięcia Wieczorek. Od 2019 roku sprawą zaginięcia kobiety zajmuje się Archiwum X.
Zobacz też: Blanka Lipińska zapytana o Zatokę Sztuki. "Nie spędza ci to snu z powiek?". Nie unikała odpowiedzi