Ozzy Osbourne po dziesiątkach lat koncertowania z zespołem Black Sabbath zakończył karierę. Choć niebawem miał rozpocząć europejską trasę koncertową, z początkiem lutego odwołał wszystkie przyszłe występy oświadczając, że zdrowie nie pozwala mu wrócić na scenę. Co gorsza, nie jest to tylko tymczasowa przerwa. Wszystko wskazuje na to, że Ozzy Osbourne swój ostatni koncert już zagrał, a teraz czeka go muzyczna emerytura.
Muzykowi zrobiono zdjęcia w piątek w Los Angeles, jak opuszczał limuzynę i kierował się w stronę prywatnej kliniki. Duch heavy metalu nie opuszcza go - Ozzy porusza się przy pomocy grawerowanej laseczki, zachowując dostojną klasę. Ubrany w czarny płaszcz, czarny sweter, czarne spodnie i czarne buty, z gładko zaczesanymi do tyłu włosami, 74-letni muzyk pozdrowił fanów, pokazując do zdjęć znak pokoju:
Ozzy ma za sobą zeszłoroczną operację kręgosłupa po tym, jak w 2019 uległ wypadkowi w domu. W środę poinformował, że nie jest już fizycznie zdolny do występowania na scenie i podróżowania dookoła świata na kolejne koncerty, zaś powrót do sprawności po zabiegu zajmie mu o wiele dłużej, niż myślał.
Nigdy nie myślałem, że skończę koncerty w taki sposób. Mój głos jest w porządku. Jednak po trzech operacjach, leczeniu komórkami macierzystymi, niekończących się sesjach fizjoterapeutycznych i ostatnio przełomowym leczeniu HAL, moje ciało jest nadal fizycznie słabe - napisał w oświadczeniu, wydanym 1 lutego.
"Książę Ciemności" występował od lat 60. ubiegłego wieku. Ostatnie czasy pod względem zdrowotnym nie były jednak dla niego łaskawe. Muzyk choruje na Parkinsona, ciężko przeszedł COVID, wciąż też dawały mu się we znaki konsekwencje wypadku z 2003 roku na quadzie, który niemal przypłacił życiem. Mimo to ciągle jeszcze występował, jednak nie ma już tyle siły. Wygląda na to, że fani artysty mogą zapomnieć o nowej twórczości.