Nowe fakty w sprawie zaginionego w górach aktora. Julian Sands od ponad tygodnia nie dał znaku życia

Aktor Julian Sands zaginął w kalifornijskich górach już ponad tydzień temu. Do poszukiwań dołączyły jednak służby federalne, co już nieco zmieniło sytuację. Namierzono sygnał z telefonu komórkowego Brytyjczyka.

Julian Sands wyruszył na szlak w górach San Gabriel ponad tydzień temu. Kiedy w piątek nie wrócił do domu, żona zawiadomiła służby, jednak kolejne dni poszukiwań nie przyniosły właściwie żadnych efektów - na trasie na Mount Baldy, którą wybrał aktor, panowały ekstremalnie niebezpieczne warunki pogodowe. Poszukiwania prowadzono z powietrza, ale ze względu na burze śnieżne nie znaleziono żadnych śladów. Teraz poinformowano, że do służb lokalnych dołączyły federalne agencje, dzięki czemu już pojawiły się pierwsze postępy.

Julian Sands nadal jest poszukiwany

Poszukiwania Juliana Sandsa ruszyły w piątek 13 stycznia. Od tego dnia udało się zlokalizować na jednym z parkingów jego samochód, jednak żadnych pozostałych śladów po aktorze nie znaleziono. Biuro szeryfa San Gabriel poinformowało, że do poszukiwań dołączyły agencje federalne.

Namierzono już sygnał z telefonu aktora - niestety, od 15 stycznia milczy, najpewniej z powodu wyładowanej baterii. Od dwóch dni możliwe jest również poszukiwanie na ziemi - do tej pory uniemożliwiało to zagrożenie lawinowe. Na szlak na Mount Baldy 19 stycznia wyruszył m.in. syn aktora z doświadczonym przewodnikiem w nadziei, że odnajdzie ślady ojca.

Szlak na Mount Baldy jest bardzo popularny, ale nie poza sezonem - a właśnie poza sezonem wybrał się na niego Julian Sands. Okoliczni mieszkańcy, dopytywani przez amerykańską prasę, potwierdzają, że zimą góry San Gabriel są całkowicie nieprzewidywalne pod względem pogody.

Julian Sands w Kalifornii mieszka od niedawna. Jest zapalonym górskim turystą.