• Link został skopiowany

"Kilka procent na to, że Iwona żyje". Dziennikarze o nowych ustaleniach ws. Wieczorek

O zaginięciu Iwony Wieczorek, a konkretnie nowych ustaleniach, porozmawiali z Joanną Zarembą z kobieta.gazeta.pl dziennikarze, którzy próbowali szukać prawdy. Oceniają szansę na to, czy nowe tropy przyczynią się do przełomu w sprawie.
Iwona Wieczorek
Agencja Gazeta.pl

Chociaż od zaginięcie Iwony Wieczorek minęło już 12 lat, ta sprawa wciąż elektryzuje Polaków. Młoda dziewczyna wracała z dyskoteki, co zarejestrowały kamery miejskiego monitoringu. Później jednak ślad się urwał i do dzisiaj nie wiadomo, co się stało 17 lipca 2010 roku. Osoby od lat zajmujące się tematem podzieliły się wnioskami na temat nowych doniesień w sprawie. 

Zaginięcie Iwony Wieczorek. Coraz bliżej rozwiązanie sprawy? Niekoniecznie

Jak wskazuje w rozmowie z kobieta.gazeta.pl dziennikarz śledczy Mikołaj Podolski, który bada sprawę od ponad ośmiu lat i jako jeden z pierwszych i nielicznych miał wgląd do jej akt, mamy do czynienia jedynie z poszlakami.

Jestem chyba jedynym dziennikarzem, który zajmował się tą sprawą i który zostawiłby kilka procent na to, że Iwona żyje. Zostawiłbym też kilka procent możliwości, że została pochowana jako NN (to specjalistyczny skrót, stosowany głównie w terminologii prawniczej i kryminalistyce na określenie osoby, której tożsamości nie ustalono - red.), bo w Polsce też zdarzają się takie przypadki, sam je opisywałem w artykułach. Oczywiście szanse na obydwa te scenariusze są małe, ale dopóki nie poznamy rozwiązania, to lepiej zupełnie ich nie odrzucać - mówi Podolski.

Dziennikarz przestrzega przed nieprawdziwymi informacjami, które płyną z wielu stron. Wspomina tutaj o Krzysztofie Rutkowski, który swego czasu zajmował się sprawą. 

Widziałem w aktach sprawy, że Krzysztof Rutkowski podał kiedyś informację o doniesieniu na temat Iwony ze Szwecji, a potem w zeznaniu się z tego wycofał, mówiąc, że była to taka podpucha dla mediów. Media nie zawsze kierują swoją uwagę na właściwe tropy.

Podobne zdanie ma Marta Bilska. Dziennikarka magazynu "Reporter" jako pierwsza sporządziła tekst oparty na ustaleniach z akt sprawy w 2015 roku. Współpracowała z śp. Januszem Szostakiem i dołączyła do jego zespołu reporterów. Wraz z Mikołajem Podolskim do dziś bada różne wątki zaginięcia Iwony Wieczorek.

Są w tej sprawie ciekawsze osoby do prześwietlenia. Na tym etapie nie mogę jeszcze ujawnić, kogo mam na myśli - dodaje.

Bilska uważa, że z wieloma osoba nie dało rady porozmawiać, bo były zastraszane. Podolski odniósł się do jej słów:

Największe zasługi w zastraszaniu w tamtym czasie miał niedawno zmarły Patryk Kalski. Twierdził, że wie, gdzie mieszkam, próbował wpływać na niektórych dziennikarzy. Zachowywał się jak fanatyk, wierzył w jakiś spisek w sprawie Zatoki Sztuki. Nie mam wątpliwości, że ktoś wyprał mu mózg. I ja wiem kto to zrobił. Szkoda, że nie ma odwagi, żeby się teraz do tego przyznać - dodaje Mikołaj Podolski.

Marek Sterlingow z trójmiejskiego oddziału "Gazety Wyborczej", który był mocno zaangażowany w sprawę zaginięcia Iwony przez dwa pierwsze miesiące, uważa, że większość tropów podawanych przez media jest fałszywych.

Nie wierzę w żadne z nich. Nie ma jej w Paryżu, ani w Londynie, ani gdziekolwiek indziej. Nie jestem też pewien powiązań tej sprawy z Zatoką Sztuki i stręczycielstwem, aczkolwiek tutaj nie dam głowy - mówi dziennikarz.

Cały, obszerny wywiad na temat sprawy znajdziecie na kobieta.gazeta.pl. 

Więcej o: