Sprawa zaginięcia Iwony Wieczorek wciąż rozpala wyobraźnię Polaków, chociaż do tragicznego zdarzenia doszło aż 12 lat temu. Do dzisiaj nie wiadomo, co tak naprawdę się wydarzyło. Co jakiś czas do mediów przedostają się tylko kolejne spekulacje w tej sprawie. Zagadkowych zaginięć w naszym kraju było jednak znacznie więcej.
Monika Dejk-Ćwikły, wokalistka zespołu OBRASQi, zaginęła we wtorek 13 grudnia 2022 roku. 33-latka około godziny 13:00 wyszła na spacer z psem. Do domu jednak nie wróciła. Zaniepokojona rodzina zawiadomiła policję. Od tego czasu trwały jej poszukiwania. Dwa dni później poinformowano, że kobieta nie żyje. 16 grudnia Marek Kopczyński prokurator z Prokuratury Rejonowej w Kartuzach podał wstępną opinię biegłych. Przyczyną śmierci dziewczyny było utonięcie, na jej ciele brak nie znaleziono obrażeń. Najprawdopodobniej załamał się pod nią lód, gdy weszła na taflę, by ratować swojego psa, który pierwszy zaczął się topić.
W lutym zeszłego roku w miejscowości Romanów pod Częstochową zaginęły dwie kobiety. 20 lutego policja znalazła należący do nich samochód. Na tej podstawie wiedzieli, gdzie ich szukać. W akcji brało udział ponad 100 funkcjonariuszy. Przeczesywany był każdy metr ziemi w lesie koło Romanowa. Wreszcie 21 lutego po godzinie 12:00 odnaleziono zwłoki. Śledczy zatrzymali podejrzanego Krzysztofa R. Mężczyźnie został postawiony zarzut podwójnego morderstwa. Jak się okazało, znał on on dobrze obie kobiety. Miał im nawet pomagać w pracy na działce.
Do przerażającego zdarzenia doszło w marcu zeszłego roku w Płocku. W domu przy ulicy Wyszogrodzkiej strażacy odkryli zwłoki trzech chłopców w wieku 8, 12 i 17 lat. Na ciałach dzieci znaleziono rany cięte szyi. Śledczy rozpoczęli poszukiwania ojca najmłodszego z nich. Został zatrzymany po tygodniu, usłyszał zarzut potrójnego morderstwa ze szczególnym okrucieństwem.
Zabójstwo małej Madzi to jedna z najgłośniejszych spraw kryminalnych po 1989 roku. Wszystko zaczęło się od tajemniczego zniknięcia dziecka. Wtedy matce współczuli wszyscy Polacy. Po jakimś czasie Katarzyna Waśniewska wyjawiła detektywowi Rutkowskiemu, że dziecko wypadło jej z rąk i umarło.
Wszystko w tej sprawie było dziwne, nie tylko nie zgadzające się ze sobą fakty, ale również zachowanie matki. Chętnie udzielała wywiadów, lubiła pokazywać się przed kamerą. W końcu wyszła na jaw prawda, która zszokowała opinię publiczną. Mała Madzia została uduszona przez własną matkę. Rozpoczęło się śledztwo. W tym czasie oskarżona cały czas nie stroniła od kolorowej prasy, mało tego zdecydowała się nawet na pozowanie w sesji zdjęciowej. Sąd skazał ją na 25 lat pozbawienia wolności.
Sprawa Ewy Tylman to jeden z najgłośniejszych wątków kryminalnych w naszym kraju od lat. Młoda kobieta, w nocy z 22 na 23 listopada 2015 roku, wracała z firmowej imprezy integracyjnej w Poznaniu. Towarzyszył jej kolega Adam, któremu później postawiono zarzut zabójstwa. W śledztwo zaangażował się Krzysztof Rutkowski, dzięki czemu sprawa zyskała ogromny rozgłos w całym kraju. Od marca 2021 roku trwał ponowny proces podejrzanego, który został zakończony 5 maja 2022. Sąd Okręgowy w Poznaniu orzekł, że mężczyzna jest niewinny. Nie znaleziono innych osób, które mogłyby spowodować śmierć Ewy Tylman.
Krzysztof Olewnik został porwany w październiku 2001 roku ze swojego domu na obrzeżach Drobina. Dzień wcześniej urządził imprezę, w której oprócz niego brało udział m.in. siedmiu policjantów. Olewnik był synem znanego przedsiębiorcy z Płocka, więc od początku podejrzewano, że za sprawą może kryć się chęć wymuszenia okupu. Faktycznie dwa dni po uprowadzeniu 25-latka porywacze zażądali 300 tys. dolarów od jego bliskich. Kontaktowali się z nimi później jeszcze wielokrotnie, ale policja nie była w stanie ustalić, kim są. Nie zatrzymano ich nawet wtedy, gdy śledczy dostali anonimowy list ze wskazaniem przestępców.
Dwa miesiące później zabili porwanego, zakopali jego ciało i nie powiadomili o tym nikogo z jego rodziny. Do 2006 roku bliscy Olewnika sądzili, że sprawa jeszcze dobrze się zakończy i mężczyzna żyje. Śledczy jednak odnaleźli jego zwłoki pod Ostrołęką. Za porywaczy i morderców uznano Wojciecha F., Sławomira K. i Roberta P.