W Nowy Rok widziano ich ostatni raz. Ciał nie znaleziono. Skazany za morderstwo od 25 lat utrzymuje, że jest niewinny

Ben Smart i Olivia Hope zaginęli 1 stycznia 1998 roku. Do dziś nie wiadomo, co się z nimi stało, a w całej sprawie, mimo wskazania mordercy pary, jest więcej pytań niż odpowiedzi.

To jedna z najgłośniejszych spraw kryminalnych w historii Nowej Zelandii. Tamtejsza opinia publiczna od 25 lat żyje morderstwem Bena Smarta i Olivii Hope, za które dożywotni wyrok więzienia usłyszał Scott Watson. Mężczyzna nie tylko nie przyznaje się do winy, ale też twierdzi, że zaginionej pary nigdy nie spotkał. Smart i Hope zostali uznani za zmarłych, a od 1998 roku nie udało się odnaleźć ich ciał. Choć oskarżyciel publiczny utrzymuje, że znalazł sprawcę i motyw zabójstwa, sprawa do dziś wzbudza wiele kontrowersji.

Zobacz wideo To mówiła matka Iwony Wieczorek w 2013

Co się stało z Benem i Olivią?

21-letni Ben Smart i jego przyjaciółka 17-letnia Olivia Hope witali nadejście 1998 roku w istniejącym do dziś hotelu Furneaux Lodge na jednej z wysepek Marlborough Sounds na Wyspie Południowej Nowej Zelandii. W tym samym niezwykle popularnym miejscu bawili się też znajomi pary oraz ok. 1500 innych osób. 1 stycznia ok. godziny 4 rano Smart i Hope zmęczeni całonocną zabawą zdecydowali, że chcą zakończyć imprezę.

Miejscowy barman, Guy Wallace, a jednocześnie operator wodnej taksówki, pomógł im dopłynąć na zacumowany w pobliżu jacht o nazwie Tamarack, gdzie Olivia i Ben mieli wykupione miejsca do spania. Para ze zdziwieniem odkryła jednak, że na jachcie nie ma już dla nich miejsca. Zdenerwowani postanowili wrócić na wodną taksówkę i poszukać noclegu na lądzie. Na sterowanej przez Wallace'a łódce znajdowało się także troje innych klientów - Hayden Morresey, Sarah Dyer i niezidentyfikowany mężczyzna, który zaoferował Smartowi i Hope spędzenie nocy na swoim jachcie. Zmęczeni przystali na jego propozycję. Wallace, zgodnie z ich prośbą, pomógł im dopłynąć na łódkę mężczyzny, a następnie odprowadził na plażę pozostałych pasażerów.

Od tego czasu nikt już nie widział ani nie miał kontaktu z Benem Smartem i Olivią Hope. 2 stycznia zaginięcie zgłosili ich rodzice. Policja dość szybko ustaliła, że jest bardzo mało prawdopodobne, aby Smart i Hope uciekli lub celowo zniknęli bez śladu, nie kontaktując się z rodziną. Bardzo szczegółowe poszukiwania, w które włączyły się jednostki z całego kraju, trwały kilka miesięcy. Do dziś nie znaleziono ani ciał, ani żadnych przedmiotów osobistych należących do 21-latka i 17-latki. Ben Smart i Olivia Hope zostali uznani za zmarłych, a śledczy doszli do wniosku, że najprawdopodobniej doszło do zabójstwa.

Poszukiwania tajemniczego mężczyzny

Sprawa, w której było coraz więcej niewiadomych i praktycznie żadnych poszlak, przyciągała ogromną uwagę mediów. Jedynym tropem mogło być odnalezienie tajemniczego mężczyzny, na którego jachcie Smart i Hope mieli spędzić noc. Policjanci doszli do wniosku, że rysopis podany przez pasażerów wodnej taksówki pasuje do wyglądu Scotta Watsona, który wcześniej spędzał sylwestra w tym samym miejscu co zaginiona para. Mężczyzna miał już w przeszłości problemy z prawem, głównie jako nastolatek. Był zatrzymany m.in. za włamanie, kradzież i posiadanie broni i dwa razy na krótki okres trafił do więzienia.

Wallace, kierowca wodnej taksówki, zeznał policji, że statek, na który odprowadził Smarta i Hope, był zadbanym, luksusowym, wykonanym z drewna dwumasztowcem z licznymi bulajami - małymi, okrągłymi okienkami umieszczonymi w burcie. Nie przypominał on jednak łódki należącej do Watsona, który był posiadaczem wykonanego ze stali jednomasztowca bez bulajów. Policjanci uznali jednak, że Wallace musiał się pomylić. Zignorowali też zgłoszenia świadków, którzy twierdzili, że widzieli opisywany przez kierowcę wodnej taksówki luksusowy dwumasztowiec. Były detektyw, który pracował przy sprawie, po latach powiedział mediom, że śledczy dostali instrukcję, aby zignorować poszlakę Wallace'a dotyczącą poszukiwań dwumasztowego drewnianego statku.

Aresztowanie i proces

Kluczowe dla sprawy okazały się kolejne zeznania Guya Wallace'a. Na serii zdjęć pokazanych mu przez policję wskazał Scotta Watsona jako tajemniczego mężczyznę, którego wiózł feralnej nocy. Watson został aresztowany 15 czerwca 1998 roku, a rok później rozpoczął się proces w sprawie zabójstwa Bena Smarta i Olivii Hope.

Łódka Watsona została zarekwirowana przez policję. Nie tylko nie znaleziono żadnych podejrzanych śladów ani odcisków palców innych niż te należące do jego i jego siostry, ale też jej wnętrze zostało dokładnie wysprzątane, a kadłub świeżo odmalowany. To, zdaniem śledczych, jednoznacznie świadczyło o tym, że Watson ma coś do ukrycia.

Na kocu znajdującym się pod pokładem wyodrębniono także dwa długie blond włosy. Specjalistka medycyny sądowej poddała je badaniom DNA i potwierdziła przed sądem, że należały do Olivii Hope. Watsona pogrążyły także zeznana dwóch współwięźniów. Obaj twierdzili, że w rozmowie z nimi przyznał się do zamordowania Hope i Smarta. Wskazanym przez oskarżyciela motywem miała być wyrażona przez Watsona niechęć do kobiet i chęć "zabicia kogoś", o czym miał opowiedzieć jednej ze znajomych, która została wezwana na świadka.

Po 11 tygodniach procesu Scott Watson został uznany winnego zarzucanych mu czynów. Otrzymał dożywotni wyrok więzienia z możliwością ubiegania się o zwolnienie warunkowe nie wcześniej niż po 17 latach.

Nowe fakty, wątpliwości i śmierć kluczowego świadka

Z biegiem czasu nowozelandzkie media zaczęły przedstawiać coraz więcej problematycznych kwestii w związku ze sprawą. Okazało się, że w torebce, w której zgromadzono znalezione na łódce włosy rzekomo należące do Olivii Hope, była centymetrowa dziura, a jej pochodzenia ekspertka medycyny sądowej nie była w stanie wyjaśnić. Potwierdziła również, że nie można wykluczyć, iż badana próbka została skażona.

Jeden z więźniów, którego zeznania pogrążyły Watsona, przyznał też dziennikarzom, że skłamał na sali sądowej. Do krzywoprzysięstwa mieli skłonić go policjanci, rzekomo oferując mu pomoc i możliwość szybszego wyjścia na wolność. Nie zgodził się jednak odwołać zeznań przed sądem ani podpisać żadnych dokumentów, które mogłyby pomóc obrońcy skazanego.

Wątpliwości ogarnęły także Guya Wallace'a. Twierdził, że zdjęcia użyte na okazaniu, które przyczyniły się zatrzymania Watsona, zostały zmanipulowane. Jego zdaniem śledczy wykorzystali ujęcie Watsona z przymkniętymi oczami - Wallace zeznał wcześniej, że tajemniczy mężczyzna z łódki miał głęboko osadzone, zapadnięte oczy. Kierowca wodnej taksówki w 2007 roku powiedział dziennikarzowi śledczemu Mike'owi White'owi, że jego zdaniem Watts jest niewinny. Potwierdził to w rozmowie z mediami również osiem lat później, przyznając, że ta sprawa prześladuje go do dziś i miała ogromny wpływ na jego życie. W 2021 roku nowozelandzkie media poinformowały, że Guy Wallace odebrał sobie życie.

Sprawa nie jest rozwiązana?

Scott Watson, który do dziś przebywa w więzieniu, czterokrotnie występował o zwolnienie warunkowe, za każdym razem spotykając się z odmową. W czerwcu 2020 roku ogłoszono, że jego sprawa zostanie ponownie rozpatrzona przez sąd apelacyjny w związku z wątpliwościami dotyczącymi zgromadzonych dowodów. Termin rozprawy został wyznaczony na maj 2023 roku.

Źródła: Wikipedia, Mike White - "Sounds of Disquiet", nzherald.co.nz, nzlii.org.

Więcej o:
Copyright © Agora SA