Tamara Gonzalez Perea od dwóch lat nie jest już Macademian Girl, ale trenerką i mentorką w "Kręgu Mocy Afrodyty". Czym się tam zajmuje, mogliśmy podejrzeć w jednym z odcinków "Sprawy dla reportera", gdzie "leczyła" bębnami. Tak skutecznie skupiła na sobie uwagę, że dowiedzieliśmy się o jej przemianie i "magicznych czaszkach z kryształu", rzekomo leczących to i owo, zaś na stronie internetowej i na swoim koncie na Instagramie była blogerka-szafiarka zaleca też ustawienia Hellingera, powszechnie uznawane w psychologii za szkodliwe i szarlatańskie. Jeśli to was nie zniechęciło, to uwaga, jest praca u Tamary.
Tamara Gonzalez Perea udawane ogłoszenie o pracę zamieściła na Instagramie. Udawane, bowiem jest obszerna lista obowiązków, ale naturalnie, wzorem wielu pracodawców z firm-krzaków, nie ma podanych widełek płacowych oraz rodzaju umowy. Na razie jedynym wymaganiem, jakie domyślnie obowiązywałoby nowego pracownika-pomocnika Tamary, jest miejsce zamieszkania - powinna to być Warszawa.
Co w obowiązkach? Standardowe - i nieco ponad standardowe - rzeczy z zakresu tego, czym zazwyczaj zajmują się asystenci celebrytów:
Nie wiadomo, na ile Tamara Gonzalez Perea wycenia powyższe usługi, generalnie niewiele wiadomo, bo wymóg podawania rodzaju umowy i stawki to rzeczy, które wciąż są nieuregulowane prawnie i są jedynie dobrą praktyką pracodawców. Niezależnie od tego, że większość potencjalnych pracowników wolałaby znać stawkę przed wysłaniem swojego CV do rekrutacji (wg. badań Hays Poland jest to aż 76 proc.!), nadal nie ma obowiązku podawania ani stawki i to właśnie jest smutnym standardem w naszym kraju. Do Sejmu kilkukrotnie wpływały wnioski o uregulowanie tego obszaru, jednak nadal nic się nie zmieniło.
Ciekawe, czy do niespisanych obowiązków będzie należało polerowanie kryształowych czaszek?