Doda, co potwierdzają jej fani, na koncertach zawsze daje z siebie wszystko. W większości przypadków występy idą zgodnie z planem. Jednak co jakiś czas zdarzają się sytuacje zupełnie nieprzewidziane. Doda wspomniała o tych kilku najgroźniejszych, które mogły skończyć się tragicznie.
Doda na TikToku wspominała, jakie doświadczenia zebrała w czasie ponad 20 lat koncertowania w całej Polsce. Sytuacje zdarzały się różne, od zwykłych wpadek z brakiem prądu czy niedziałającym mikrofonem, po takie, które naprawdę mrożą krew w żyłach. Wokalistce kilkukrotnie groziło prawdziwe niebezpieczeństwo i życie ratowali jej ochroniarze.
Ludzie na przykład wysyłają wiadomość: "Dzisiaj zajebię Dodę". Albo mailem dostajesz wiadomość: "Dzisiaj zostaniesz zastrzelona z łuku. Grasz na tym i na tym placu, na tej i tej piosence strzelę do ciebie z tej i tej kamienicy". Jakbym ja się tym przejmowała, to bym w ogóle nie wychodziła na scenę - opowiadała Doda.
Co gorsza, bywały sytuacje, w których nie kończyło się tylko na słownych groźbach. Niektórzy ludzie przechodzili do czynów, a Doda nie bez powodu wspomniała o człowieku z łukiem. Do tego incydentu doszło już kilka lat temu, a o całej sytuacji wokalistce opowiedział dopiero jej ochroniarz - i to po siedmiu latach od incydentu.
Byłą taka sytuacja, że naprawdę gość strzelił z tego łuku. Ja nie widziałam tej strzały, bo ona wbiła się pół metra od mojej twarzy, w głośnik. Policja, wszystko, tam była masakra jakaś, ale ja tego nie widziałam, normalnie grałam koncert.
Facet z maczetą kiedyś wbiegł na scenę, w ostatniej chwili go powalili. To nie wzbudziło we mnie strachu - wyznała.
Dodzie życzymy jak najsprawniejszej ochrony, bo widać, że na tym elemencie nie warto przepłacać.