Już 21 października na polskim rynku fonograficznym ukaże się "Aquaria". To pierwszy album Dody z premierowymi utworami od 2011 roku. Poprzednia płyta "Dorota", wydana w 2019 roku, składała się głównie z nowych interpretacji znanych przebojów. Tym razem Doda postawiła na muzykę elektroniczną, ale także na rozliczenie się z mrocznym rozdziałem swojego życia. Mowa tu przede wszystkim o nieudanym małżeństwie z Emilem Stępniem i traumie, która dotknęła wokalistkę. Na temat nowego krążka Doda porozmawiała z Plotkiem.
W rozmowie z reporterem Plotka Doda wyjawiła, co skłoniło ją teraz do nagrania nowej płyty i co chce przekazać swoim fanom. Nie są to optymistyczne treści. Nowe piosenki mają dla wokalistki wymiar bardzo osobisty.
Wydaję płytę po dziesięciu latach. Powodem nie jest to, żeby być na pierwszych miejscach list sprzedaży, ani żeby nie wiadomo ile za to zarobić. Nie chcę zarabiać na swoich traumach. Ta płyta jest zamknięciem mojego pamiętnika, gdzie spisałam wszystkie najgorsze rzeczy. Piekło, w którym byłam w ostatnim czasie. I pewnie dlatego po dziesięciu latach ją wydałam. To był ten moment, żeby się tym podzielić i wyrzucić z siebie - powiedziała nam Doda
Więcej zdjęć Dody w galerii na górze strony.
Na nowym albumie znajdzie się 12 premierowych piosenek, a także kilka bonusów: angielskie wersje niektórych utworów oraz single wcześniej niewydane na żadnej płycie.
Nie usłyszycie żadnych kolorowych piosenek typu "Nie daj się". Raczej gorzkie słowa, gorzkie podsumowania. Piękne ballady. Smutne teksty. Takie rzeczy przeżyłam i tym chcę się podzielić - powiedziała Rabczewska w rozmowie z Plotkiem
Całość rozmowy znajdziesz w wideo zamieszczonym u góry strony.
Dodajmy, że najnowszy album wokalistki jeszcze przed premierą okazał się komercyjnym sukcesem. Single "Melodia ta" i "Fake love" są grane przez największe rozgłośnie radiowe i zdobywają miliony wyświetleń w serwisach muzycznych. Sam krążek także świetnie sobie radzi w przedsprzedaży, wyprzedzając na listach nawet zapowiadany nowy album Dawida Podsiadły.