Krzysztof Krawczyk przez lata był jednym z najpopularniejszych polskich wokalistów. Nazywany "polskim Elvisem" wylansował takie przeboje jak: "Parostatek", "Jak minął dzień", "Pamiętam ciebie z tamtych lat", "Byle było tak", "Mój przyjacielu" czy "Bo jesteś ty". Artysta uchodził też za osobę niezwykle religijną, ale w swoim życiu dotknął go też kryzys wiary. Krzysztof Krawczyk przyjaźnił się z księdzem Januszem Koplewskim, który w najnowszym wywiadzie powiedział więcej o podejściu wokalisty do tematu wiary.
Krzysztof Krawczyk przechodził tzw. kryzys wiary po śmierci swojego ojca. January Krawczyk odszedł w 1964 roku. Dla jego młodego syna była to bardzo trudna sytuacja. Pogrążony w żałobie odsunął się wówczas od Kościoła.
Życie po śmierci bliskiej osoby zawsze jest trudne. Śmierć to ogromna, bolesna strata. Z ojcem byłem mocno związany, bardzo go kochałem. Był dla mnie autorytetem pod każdym względem. Gdy umarł, pomyślałem sobie, że Pan Bóg, który jest miłością, nie powinien mi tego zrobić. Ta śmierć spowodowała też, że rzuciłem się w wir pracy. Sumienie było zagłuszone - nie chodziłem do kościoła, wygodnie mi było nie przystępować do sakramentu spowiedzi, a więc nie tłumaczyć się z tego, jak żyję. Czerpałem z życia, a świat wydawał się leżeć u moich stóp - mówił Krzysztof Krawczyk w rozmowie z portalem Alateia.
Więcej zdjęć artysty w galerii na górze strony
Po wyjeździe do USA Krzysztof Krawczyk musiał pracować fizycznie, żeby móc się utrzymać. Podjął pracę jako robotnik. Miał też problemy z narkotykami i alkoholem. Jego życie odmieniło się, gdy poznał kelnerkę Ewę, która później została jego żoną. Kobieta była religijna i za jej przykładem artysta nawrócił się. W wywiadzie dla "Faktu" ksiądz Janusz Koplewski wspomina, że Krzysztof Krawczyk nie wstydził się swojej wiary.
Był taki religijny, że modlił się za swoich fanów. Krzysztof Krawczyk nie wstydził się swojej religijności. Modlił się przed każdym koncertem. Modlił się za tych, którzy przyszli go posłuchać. Gdy byłem na jego koncercie, prosił, żeby go pobłogosławić, inaczej nie chciał wyjść na scenę. Celebryta, a jednak to było dla niego tak ważne! Bardzo to szanuję - powiedział ksiądz Janusz Koplewski.
Zajrzyj do galerii na górze strony. Tam więcej zdjęć