• Link został skopiowany

Tamara Gonzalez Perea w końcu komentuje występ w "Sprawie dla reportera". "Życzyli mi śmierci"

Tamara Gonzalez Perea wróciła na Instagrama. Po wielu tygodniach ciszy zabrała głos i... podziękowała Elżbiecie Jaworowicz.
Tamara Gonzalez Perea
Fot. Instagram/ tamaragonzalezperea

Tamara Gonzalez Perea w lipcu pojawiła się w jednym z odcinków "Sprawy dla reportera", gdzie przedstawiła się jako "terapeutka uzdrawiania dźwiękiem". Jej udział w programie wzbudził ogromne emocje, dlatego że zaśpiewała oraz zagrała na bębnie dla rodziców dziewczynki, która choruje na rdzeniowy zanik mięśni (SMA). O szkodliwości jej działań mówili specjaliści. Teraz, kilka tygodni od tych wydarzeń, Gonzalez Perea postanowiła zabrać głos. 

Tamara Gonzalez Perea o swoim udziale w "Sprawie dla reportera"

Tamara Gonzalez Perea 4 sierpnia nagrała na Instagramie live'a. Odniosła się do sytuacji, która wydarzyła się na antenie TVP

Cześć, kochani, [...] cudownie, że jesteście. [...] Serdecznie was witam z Peru, gdzie byłam przez ostatnie dwa miesiące - zaczęła.

A później przyznała, dlaczego w ostatnich tygodniach milczała. 

Chcę was prosić o wyrozumiałość, bo ten live będzie dla mnie trudny, dlatego że chcę się odnieść do wszystkiego, co się ostatnio działo w mediach na mój temat. Przez dwa miesiące byłam w dżungli [...], bez dostępu do internetu, telefonu, bez zasięgu i pracowałam z szamanami [...], z którymi uczyłam się pogłębionej pracy [...] z medycyną roślin, z mądrością dżungli. Dziękuję sobie i tym, którzy mnie uczyli za ten czas. Tydzień temu wyszłam z dżungli i tydzień temu doszła do mnie fala wydarzeń, które się dzieją, publikacji na mój temat. [...] Przyznam, że tydzień zajęło mi zintegrowanie tego - opowiadała.

Celebrytka żaliła się na straszny hejt, z którym się zderzyła po wyjściu z dżungli. 

Muszę przyznać, że taka fala nienawiści, złości, w***wu, kłamstw, oszczerstw, które się pojawiły na mój temat, jest dla mnie absolutnie bezprecedensowa. Czegoś takiego doświadczyłam tylko w dzieciństwie, kiedy koledzy pluli mi na plecy i kazali mi wy***dalać z tego kraju - mówiła.

Niektóre komentarze były naprawdę okropne.

Przeczytałam setki komentarzy i wiadomości na mój temat. Nazwali mnie tam oszustką, czarnuchą. Dostałam setki wiadomości od ludzi, których ja nigdy nie poznałam, którzy życzyli mi śmierci i życzyli mi, "żebym zdechła".

W pewnym momencie podziękowała Elżbiecie Jaworowicz za możliwość reklamy. 

Chcę podziękować ogromnie pani Elżbiecie Jaworowicz i "Sprawie dla reportera", dlatego że ten program nie tylko zapoczątkował pewien proces, ale dostałam szansę pokazania malutkiego wycinka tego, czym się zajmuję, tego, kim jestem. I choć wzbudziło to wiele kontrowersji, to wyjście do świata z tym, co ja i inni z was jako ludzie, którzy pracują ze światłem i alternatywnymi metodami, jest niesamowicie ważne. Z tę szansę dziękuję. A to wystąpienie było absolutnie przełomowe w moim życiu.

Gonzalez Perea żaliła się także, że ludzie nie doceniają jej kompetencji. Odniosła się też do kwestii zarzutów dotyczących rzekomego scamu, a więc m.in. bębnów, które sprzedaje w swoim sklepie. 

Zbieranie jakichś zdjęć z internetu z AliExpress i porównywanie ich do produktów, które my mamy w sklepie, może się wydarzyć tylko ze strony osób, które ani razu nie nie odwiedziły naszego butiku, nie dotknęły naszych przedmiotów - twierdziła.

Mówiła też o kryształowych czaszkach, które sprzedaje, a które wzbudziły ogromne kontrowersje. Wszystko dlatego, że na stronie produktu pojawiły się sugestie, że mają działania medyczne. Przypomnijmy, że jedna z nich została opisana jako produkt, który "może zapobiegać występowaniu nowotworów" (więcej na ten temat TUTAJ). Celebrytka podkreśliła, że jej czaszki są robione ręcznie, a nie taśmowo. Porównywanie ich do tych z internetu jest więc według niej nieuzasadnione. 

Gonzalez Perea zapowiedziała też, że ma zamiar wejść na drogę sądową. Nie przeprosiła za swoje zachowanie i nie odblokowała też możliwości dodawania komentarzy na jej instagramowym koncie. Całe nagranie możecie obejrzeć poniżej. 

 

Należy pamiętać, że prezentowane przez celebrytkę metody "uzdrawiania" nie mają nic wspólnego z medycyną. Są niebezpieczne zwłaszcza dla osób, które decydują się odstawić tradycyjne leczenie na rzecz alternatywnych metod.

Więcej o: