Okazuje się, że gdy Ilona Łepkowska oglądała w telewizji, w jaki sposób uśmiercono Hankę Mostowiak, to była załamana. Więcej o słynnej "śmierci w kartonach" przeczytasz TUTAJ. Scenarzystka chciała, żeby wymyślona przez nią bohaterka pożegnała się z widzami w zupełnie inny sposób. W rozmowie z dziennikarką z portalu show-biznesowego zdradziła, jaką miała wizję na śmierć bohaterki "M jak Miłość" 11 lat temu.
Scenarzystka "M jak Miłość" wyznała po 11 latach, jak chciała, żeby wyglądało zakończenie historii Hanny Mostowiak w serialu TVP. W rozmowie z reporterką Jastrząb Post podkreśliła, że to nie ona odpowiada za najpopularniejszą śmierć w historii polskich telenowel.
Ja nie miałam nic wspólnego z tą śmiercią. Nie byłam wtedy ani producentką, ani scenarzystką „M jak Miłość". Wiedziałam, że Małgosia odchodzi, wiedziałem, że chce, żeby to odejście było takie definitywne, i że chce po prostu umrzeć, a nie, że gdzieś wyjeżdża czy coś takiego. Osobiście radziłam zupełnie inne rozwiązanie, nie wiem, dlaczego zostało wybrane takie - powiedziała Ilona Łepkowska.
Miała zupełnie inny plan na odejście bohaterki z serialu. Ilona Łepkowska dodała, że scena śmierci Hanki Mostowiak została bardzo źle zrealizowana. Nie zabrakło gorzkich słów pod adresem scenarzystów, którzy byli odpowiedzialni za "śmierć w kartonach".
Ja proponowałam, żeby to było tak, że ona ma jakąś operację, typu wyrostek robaczkowy i wdaje się sepsa. To jest taka śmierć bardzo szybka, ale też nie taka, żeby było to całkowicie bez świadomości. Jest jakiś moment na pożegnanie się z rodziną, kiedy już wiadomo, że jest bardzo niedobrze. Wyobrażałam sobie tę scenę gdzieś w szpitalu, że Małgosia żegna się z dziećmi i potem rozmawia chwilę z samym Markiem, z mężem i mówi, żeby nie cierpiał, nie tęsknił i ułożył sobie życie z jakąś dobrą kobietą, która będzie dobrą matką dla ich dzieci - podsumowała.
Jesteście zaskoczeni? Myślicie, że pomysł scenarzystki był lepszy od tego, co ujrzeliśmy 11 lat temu na ekranach?