Jedenaście lat temu książę Albert poślubił pływaczkę Charlene Wittstock. Ceremonia odbyła się w atmosferze skandalu, gdyż kilka dni przed nią wyszło na jaw, że książę ma nieślubne dziecko. Panna młoda próbowała uciec z kraju, lecz ochrona zatrzymała ją na lotnisku. Do ślubu szła ze łzami spływającymi po policzkach, w związku z czym nazwano ją "najsmutniejszą księżną świata".
Oprócz niezwykle przykrych okoliczności, do historii przeszły też jednak bardziej pozytywne elementy. Z pewnością należy do nich niezwykle piękna suknia ślubna, w której zaprezentowała się tego dnia księżna.
Książę Monako Albert Grimaldi i Charlene Wittstock zostali małżeństwem 1 lipca 2011 roku, jednak były aż dwie uroczystości z tej okazji. Pierwszego dnia w Sali Tronowej odbył się kameralny ślub cywilny. Księżna ubrana była wówczas w jasnoniebieski kostium projektu Chanel, z kolei książę Albert w klasyczny ciemny garnitur.
Drugiego dnia odbyła się wystawna ceremonia z udziałem arystokratów, miliarderów, sportowców i innych znanych osobistości z całego świata. Choć na twarzy panny młodej malował się bezbrzeżny smutek i od pewnego momentu nie mogła powstrzymać łez, wyglądała tego dnia fenomenalnie.
Do wykonania kreacji Giorgio Armani wykorzystał aż 140 metrów jedwabiu w kolorze kości słoniowej. Uwagę zwracał długi tren, asymetryczny dekolt odsłaniający ramiona oraz mocno dekoracyjny przód kreacji, do którego wykorzystano tysiące kryształków Swarovskiego i pereł. Włosy księżnej zostały spięte w ciasny kok, na które założono tiulowy welon.
Przygotowanie sukni zajęło atelier Armaniego 2,5 tysiąca godzin, z czego aż 700 spędzono na nałożenie zdobień na przedzie.