Więcej na temat tego procesu przeczytasz na Gazeta.pl
Amber Heard nie ustaje w oskarżeniach byłego męża o przemoc. W trakcie procesu była partnerka Johnny'ego Deppa zeznała już m.in., że miała być przez niego kopana, mieć złamany nos, a nawet zostać wykorzystana seksualnie butelką. Na sali sądowej Heard opowiedziała również, że aktor miał zaatakować ją na dzień przed udziałem w programie Jamesa Cordena, gdzie gościła w 2015 roku. Z zeznań aktorki wynika, że Depp zadał jej cios głową, a z powodu obrażeń, które w ten sposób otrzymała, nie była pewna, czy jej telewizyjny występ dojdzie do skutku.
Amber Heard zeznała, że na dzień przed zaplanowaną wizytą w talk-show Cordena, myślała, że straci życie. Johnny Depp miał uderzyć ją w twarz głową i dusić poduszką. Aktorka twierdzi, że po ataku byłego męża miała podbite oczy, złamany nos i rozciętą wargę. Heard dodała, że niepokoiła się, jak wypadnie w telewizji i czy jej udział w programie nie zostanie odwołany. Przyznała również, że obrażenia udało się zakryć makijażem.
Martwiłam się, że nie dam rady ukryć siniaków i opuchlizny. Całą noc przykładałam lód, a następnego dnia rano sprawdzałam, czy uda mi się to zakryć, żebym mogła wystąpić w telewizji.
Pojawili się moi styliści. Fryzjerzy musieli nakładać lakier na włosy dookoła ran na głowie, które piekły. Makijażyści pracowali, aby przykryć siniaki mocnym makijażem, mocniejszym niż zwykle - zeznała Heard.
Aktorka utrzymuje również, że jej warga nadal krwawiła i była spuchnięta, dlatego nałożono jej na usta grubą warstwę matowej, czerwonej szminki. Przyznała, że bardzo dobrze pamięta, iż nie mogła wtedy wybrać innego koloru.
To nie pierwszy raz, gdy Amber Heard zeznaje, że przykrywała makijażem obrażenia, które rzekomo wynikały z napaści Johnny'ego Deppa. Aktorka raz została już jednak przyłapana na kłamstwie na ten temat. Utrzymywała bowiem, że maskowała siniaki paletą korektorów, która powstała dopiero w 2017 roku. Heard i Depp rozwiedli się natomiast rok wcześniej.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!