Wiele osób było przekonanych, że łatka Hanki Mostowiak już na zawsze będzie przypięta do Małgorzaty Kożuchowskiej. Kiedy zaczęła wcielać się w Natalię Boską w "Rodzince.pl", jej fani powoli zapominali, kogo grała w "M jak Miłość". I mimo kolejnych angaży zawodowych, nie wszyscy doceniali jej pracę. W 2017 roku Ilona Łepkowska na łamach magazynu "Show" tak oceniła aktorkę:
Małgosię bardzo lubię. Ale szkoda mi jej, powiem szczerze. (...) Gra kolejny sezon "Drugiej szansy", choć to próba wyciskania cytryny, w której nie ma już kropli soku. Rozumiem, że to buduje jej wartość marketingową i reklamową, że życie ma swoje prawa i trzeba płacić rachunki, ale mi jej szkoda. Ona powinna wrócić do teatru.
Jak dzisiaj wyglądają relacje pań?
Małgorzata Kożuchowska oczywiście nie przejęła się zbytnio słowami byłej scenarzystki z planu "M jak miłość" i po latach zdecydowała się znów nawiązać z nią współpracę. W tym roku do kin ma trafić film "Zołza", w którym główną rolę zagra właśnie Kożuchowska.
Trudno mówić o pojednaniu, bo my właściwie żeśmy się nie pokłóciły. Ta kłótnia była troszeczkę medialną kłótnią. Ja coś mówiłam, ona coś mówiła, nigdy nie były to nasze bezpośrednie kontakty i starcia. W momencie, kiedy się gdzieś widziałyśmy, to nie było między nami żadnych niemiłych sytuacji. Natomiast w momencie, kiedy powstał pomysł, aby zrobić film według mojej książki i ze współproducentem Klaudiuszem Frydrychem, zaczęliśmy zastanawiać się, kto to może zagrać i w tym samym momencie powiedzieliśmy: Małgorzata Kożuchowska. Więc jeśli dwie osoby mówią to samo, to pewnie jest w tym dużo racji. Ja najpierw dałam Małgosi książkę do przeczytania, a później była jedną z pierwszych czytelniczek gotowego scenariusza. I od początku była brana pod uwagę do zagrania głównej roli i tak się stało, a do tego jest jeszcze współproducentką filmu - czytamy na stronie serwisu Jastrząb Post.
Co więcej, podczas wtorkowej premiery czwartej części kultowego "Kogla-mogla" Łepkowska wychwalała Kożuchowską.
Bardzo dobrze nam się współpracowało. Pikanterii dodaje fakt, że bohaterka filmu "Zołza", zdaniem niektórych, ma coś wspólnego ze mną. Więc Małgorzata Kożuchowska w roli Ilony Łepkowskiej to już w ogóle jest dosyć zabawne. Premiera prawdopodobnie jesienią. W te chwili jest on w końcowej fazie montażu, zostają jeszcze efekty specjalne, udźwiękowienie, muzyka, więc pewnie po wakacjach pokażemy film widzom.
Jak to mówią, każdy popełnia błędy, a w owej cytrynie okazało się być zdecydowanie więcej kropli soku, niż Łepkowska mogła się spodziewać.
ZOBACZ TEŻ: Karolina Korwin Piotrowska krytykuje Małgorzatę Kożuchowską za ostatnią rolę. "Szkoda"