• Link został skopiowany

Tadeusz Ross nie żyje. "Nie. Nie zgadzam się", "Uczcijmy jego pamięć minutą śmiechu". Gwiazdy żegnają satyryka

Tadeusz Ross nie żyje. Przyjaciele z branży żegnają go w mediach społecznościowych. Wśród nich m.in. Adrianna Biedrzyńska i Matylda Damięcka. Swój smutek wyraziła także Małgorzata Potocka, była żona satyryka.
Przyjaciele żegnają Tadeusza Rossa
Instagram.com/ adrianna_biedrzynska, Instagram.com/ thegirlwhofellonearth

Więcej o tym, co dzieje się na świecie, przeczytasz na Gazeta.pl

We wtorek do mediów dotarła smutna informacja. W wieku 83 lat zmarł Tadeusz Ross, były polityk, satyryk i aktor. O śmierci telewizyjnego Zulu-Guli poinformował radny Warszawy - Piotr Żbikowski. Jak udało się dowiedzieć dziennikowi "Fakt", od dłuższego czasu miał problemy ze zdrowiem, a ostatnie dni spędził w szpitalu. Przyjaciele żegnają go w mediach społecznościowych.

Zobacz wideo Żyją w sercach fanów dzięki muzyce

Tadeusz Ross nie żyje. Osoby z show-biznesu wyrażają swój smutek

Adrianną Biedrzyńską wstrząsnęła informacji o śmierci przyjaciela z branży. Aktorka dodała wspólne zdjęcie z Rossem, który był jej przyjacielem, i napisała kilka osobistych słów:

Nie. Nie zgadzam się. Dlaczego mi to robicie. To wszystko jest beznadziejnie wymyślone. Tadziku kochany. Nasze wspólne przedstawienia, wyjazdy, nasza przyjaźń… Tadzik Ross umarł - nie ukrywa emocji. 
 

Matylda Damięcka uczciła pamięć o Rossie za pomocą grafiki. Choć przyznała, że "miała już nigdy nie imać się graficznych pożegnań", to jego śmierć zbyt mocno ją poruszyła. Na obrazku widzimy jego podobiznę z żółtą czapką na głowie. Widnieje także apel do odbiorców:

Uczcijmy jego pamięć minutą śmiechu.
 

Swoim smutkiem podzieliła się również Małgorzata Potocka, która jest jedną z jego byłych żon. Choć im nie wyszło, do końca darzyła go szacunkiem i przyznała, że takich mężczyzn już nie ma.

To był nadzwyczajny, fantastyczny człowiek, cudowny mężczyzna, dżentelmen, delikatny, wspaniały aktor, który łączy przedwojenną rewię ze współczesną. Na scenie był niezwykle elegancki, przepięknie nosił fraki i cylinder, pisał fantastyczne teksty, bo był pisarzem i dramaturgiem - powiedziała w rozmowie z Faktem.

To ona zdradziła, że Ross w ostatnim czasie był zakażony koronawirusem i przez to trafił do szpitala. "Pisał mi, że umiera" - wspomina ostatnie chwile byłego męża.  Fakt skontaktował się także z Marcinem Dańcem. Kolega z branży zachwycał się Rossem i jego talentem:

Był to niezwykle uroczy, elegancki i dowcipny pan. Choć nigdy z nim nie występowałem to, kiedy zobaczyłem w telewizji, jak zaśpiewał piosenkę "Bo ja mam słońce w kapeluszu" to pomyślałem, że to normalny, amerykański showman - wspomina z żalem.

Tadeusza Rossa pożegnali także politycy, w tym m.in. prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski.

Więcej o: