Więcej historii z życia gwiazd znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Audrey Hepburn odniosła niesamowity sukces jako aktorka. Jednak to nie sława była jej marzeniem. Kobieta najbardziej chciała znaleźć miłość i założyć prawdziwą rodzinę.
Jeśli wyjdę za mąż, chcę być "bardzo" zamężna - miała mawiać.
Młoda, zdolna kobieta szybko znalazła kandydatów na męża. Ale droga do ołtarza była dla niej dość kręta. Pracując nad filmem, który miał przynieść jej niezwykłą sławę, Audrey po próbach biegała na przymiarki sukni ślubnej do krawcowej. Wtedy jej narzeczonym był James Hanson. Chociaż nic na to nie wskazywało, tuż przed ceremonią Hepburn zerwała zaręczyny, jednemu z przyjaciół tłumacząc, że po prostu nie uda jej się pogodzić życia i kariery z pracą ukochanego.
Zdaje się, że aktorka przewidziała, co wydarzy się po premierze "Rzymskich wakacji". Po tym filmie jej życie zawodowe całkowicie się odmieniło i podróżowała po całym świecie. Jej były partner, ze względu na interesy, nie mógłby sobie pozwolić na taką mobilność.
Niedługo po rozstaniu Audrey przeżyła kolejne zauroczenie. Na jednym z londyńskich bankietów, zorganizowanych by uczcić jej Oscara za rolę w "Rzymskich wakacjach", pojawił się Mel Ferrer. Od pierwszej chwili Audrey była zauroczona.
Od tamtego przyjęcia Ferrer nie odstępował Audrey na krok. Nie powstrzymywała go ani różnica wieku - był 12 lat starszy - ani to, że już miał rodzinę: żonę i czworo dzieci.
Z tego pierwszego spotkania najbardziej zapamiętałam to, że Mel wydał mi się bardzo poważny. Wcale się nie uśmiechał. Polubiłam go… Ale to wszystko. On widział mnie na Broadwayu w Gigi, więc rozmawialiśmy o jakimś wspólnym przedsięwzięciu, tak jak rozmawiają aktorzy i aktorki - mówiła dziennikarzom.
Romans z żonatym mężczyzną w latach 50-tych był powodem do prawdziwego skandalu. Mógł kosztować Audrey karierę. Dlatego, do czasu sformalizowania wszelkich spraw rozwodowych, para zaszyła się w Szwajcarii.
Ślub Hepburn i Ferrera był szokiem
Kiedy Ferrer załatwił sprawy rozwodowe, para nie czekała długo na sformalizowanie swojego związku. 25 września 1954 roku stanęli przed ołtarzem w małej, szwajcarskiej wiosce w górach. Audrey szła do ślubu w prostej, podkreślającej talię sukience oraz w skromnym wianku z białych kwiatów.
Kiedy pierwszy raz ogłaszała informację o ciąży, Hepburn mówiła dziennikarzom, że to będzie dla niej ważniejsze od indywidualnych sukcesów. Po poronieniu wpadła w rozpacz. Zdaniem jej męża, najlepszym lekarstwem na trudności, było skupienie się na pracy. Przekonał ją, żeby wróciła na plan.
Na planie westernu "Nie do przebaczenia" spadła z konia, uszkadzając sobie kręgosłup i powodując utratę kolejnej ciąży. Długo dochodziła do siebie. Przy kolejnej ciąży przestała pracować i odpoczywała w swoim domu. Wreszcie, marzenie się spełniło. 17 lipca 1960 Audrey została matką.
Krótko po narodzinach syna Audrey wróciła do pracy, żeby nakręcić kultowe dziś "Śniadanie u Tiffany’ego". Zawodowo to był dla niej świetny czas. Wraz z kolejnymi filmami pojawiły się jednak nowe problemy. Poza planem Audrey skupiała się na opiece nad dzieckiem. To nie odpowiadało jej partnerowi. Ferrer nie czuł się już najważniejszą osobą w jej życiu.
Audrey zagrała w komediodramacie "Dwoje na drodze". Podczas pracy nad filmem wdała się w romans z Albertem Finneyem. Autor biografii aktorki, Donald Spoto, napisał, że relacja z Finneyem zakończyła się, kiedy Ferrer zagroził jej rozwodem i separacją z synem. Takie ultimatum było dla Audrey okrutne, zwłaszcza, że partner też wdawał się w romanse.
W 1967 roku Audrey porzuciła aktorstwo i całkowicie poświęciła się życiu gospodyni domowej. Ferrer jednak odsuwał się od niej coraz bardziej. Rok później ogłosili decyzję o rozwodzie.
Spojrzała na mnie i powiedziała: przecież ty też wiesz, że nie potrafimy żyć razem - wspominał Ferrer.
Po rozpadzie związku z Ferrerem Audrey wciąż marzyła o szczęśliwej rodzinie. Podczas rejsu do Grecji zakochała się w psychiatrze z Rzymu. Andrea Dotti był od niej znacznie młodszy. Para wzięła ślub i doczekała się syna, jednak mąż wciąż romansował z innym kobietami.
Po rozstaniu Audrey związała się z aktorem z Holandii - Robertem Woldersem.
Moje życie było czymś więcej niż bajką. Przeżyłam wiele trudnych chwil, ale niezależnie od trudności, które przeszłam, na końcu zawsze czekała na mnie nagroda - wyznała Hepburn jako dojrzała kobieta.
Oboje mieli na swoich kontach trudne doświadczenia. Z przyjaźni wyrosła miłość, która wreszcie wyglądała tak, jak Audrey chciała - para spędzała dużo czasu razem, na spacerach lub we własnym domu. Wreszcie znalazła spokój i stabilizację, o których marzyła. W 1992 roku u Hepburn zdiagnozowano nowotwór, zmarła rok później.