Kamil Durczok to z pewnością jeden z najpopularniejszych polskich dziennikarzy i prezenterów telewizyjnych. Karierę zaczynał w latach 90. i z prędkością światła stał się rozpoznawalną osobistością. W 2000 roku, w wieku zaledwie 32 lat, otrzymał nagrodę Grand Press dla dziennikarza roku. Później nad jego życiem zagęściły się czarne chmury i już nigdy nie zniknęły.
Kamil Durczok zaczynał przygodę z dziennikarstwem jako pracownik Radia Katowice. W 1993 roku otrzymał angaż w Telewizji Polskiej. Po 13 latach rozstał się z publicznym nadawcą i rozpoczął karierę w TVN-ie. Zanim jednak rozwinął skrzydła w nowej pracy, musiał zmierzyć się z nowotworem. W 2002 roku lekarze stwierdzili u niego białaczkę, a sam zainteresowany poinformował widzów o złym stanie zdrowia, prowadząc wieczorne wydanie "Wiadomości".
W samochodzie, na autostradzie, w drodze z Katowic do Krakowa, jechałem na spotkanie z moimi przyjaciółmi. To było w przeddzień Wigilii. Kilka dni wcześniej przeszedłem zabieg w szpitalu, jak sądziłem, związany z kontuzją z przygotowań do rajdu Paryż-Dakar. (...) Wtedy właśnie profesor Ziaja zadzwonił i zapytał, czy mógłbym do niego wpaść. (...) Umówiliśmy się na następny dzień, na wtorek - to była Wigilia. Rozłączyłem się i dopiero wtedy zrozumiałem, że to ma być jakaś poważna rozmowa. Natychmiast oddzwoniłem do niego i mówię: "Panie profesorze, proszę mi teraz powiedzieć, bo nie będę się bił z myślami do jutra!". A on na to: "Gdzie pan jest?". Odpowiedziałem, że w samochodzie, prowadzę. Usłyszałem: "To niech się pan zatrzyma". Zrobiło mi się miękko. Zatrzymałem się pod mostem za Jaworznem. Powiedział mi, że trzeba by te badania powtórzyć, bo pierwsze wyniki są złe, mam całkiem dużego złośliwego guza - mówił Durczok w rozmowie z Piotrem Najsztubem w 2003 roku.
Szczerym wyznaniem o chorobie dziennikarz zyskał jeszcze większą rzeszę fanów. Wiele osób dziękowało mu, że przyczynił się do zwiększenia społecznej świadomości na temat chorób nowotworowych. Durczok miał wówczas 34 lata.
Kiedy poinformowałem widzów o swojej chorobie, to do prowadzenia "Faktów" wrócił Marcin Pawłowski, który już miał włosy po pierwszej chemii. Występował z takim jeżykiem. I tej soboty nagle pojawił się znowu na łyso. On miał dyżur w sobotę i ja miałem sobotę. Jak go zobaczyłem, to oniemiałem. Popatrzyłem na niego w telewizorze i na siebie i mówię do wydawcy: "Masz dzień łysych w telewizji". To było coś niesamowitego - dwóch, młodych facetów, łysych z tego samego powodu, tego samego dnia prowadzi dwa najbardziej oglądane dzienniki w Polsce - wspominał.
Z czasem prezenter zaczął znów regularnie pokazywać się na wizji. W 2006 roku zasilił szeregi tvn-owskich "Faktów", wspinając się po szczeblach kariery - został prowadzącym i redaktorem naczelnym. Odnosił sukcesy przez kolejnych dziewięć lat, aż do 5 lutego... W magazynie, w którym wcześniej pracował, ukazał się szereg negatywnych artykułów na jego temat. Dziennikarze "Wprost" mieli ustalić, że w mieszkaniu dziennikarza na warszawskim Mokotowie miał zostać znaleziony biały proszek oraz opisali karygodne zachowania szefa w "jednej z dużych stacji telewizyjnych". Durczok stracił pracę i zaczął staczać się na dno.
Nigdy nie molestowałem żadnej kobiety. Czym innym jest styl zarządzania. Ja jestem cholerykiem, czasem wybuchałem w pracy - bronił się stale.
Choć ostatecznie Sąd Apelacyjny w Warszawie w 2021 roku nakazał dziennikarzom tygodnika "Wprost" przeprosić Durczoka za oskarżenia o mobbing i molestowanie, po wydarzeniach z 2015 roku nigdy później nie był już szanowany tak jak wcześniej.
Po oskarżeniach wiele osób uderzało w dziennikarza, nad czym ubolewała jego ówczesna żona i matka jego syna, Marianna Dufek.
TVN dał mu możliwość zrobienia jeszcze większej kariery, dobre zarobki. Ale ja mam dzisiaj poczucie, że nie było to warte ceny, jaką Kamil płaci. Bo o ile ja znalazłam wokół siebie wiele przyjaznych osób i mogłam liczyć na swoich przyjaciół, to Kamila spotkało ogromne rozczarowanie. Oprócz małej grupki osób cała reszta zapadła się pod ziemię.
Para rozstała się jednak oficjalnie w 2017 roku.
Po rozwiązaniu umowy z TVN-em, za porozumieniem stron, dziennikarz stworzył własny portal, który zniknął tak szybko, jak się w sieci pojawił. W międzyczasie zaufało mu szefostwo Polsatu, realizując nowy program "Brutalna prawda, Durczok ujawnia" (później Durczokracja). Po roku nieobecności w mediach (2018-2019) na jaw wyszło, że spowodował kolizję na trasie A1. W wydychanym powietrzu miał 2,6 promila alkoholu.
Piliśmy alkohol. Głównie piwo i wino, ale było też whisky. Czułem, że mogę prowadzić auto. Na trasie nic się złego się nie działo. W mojej ocenie nie przekraczałem prędkości - miały brzmieć zeznania Durczoka, do których dotarli dziennikarze "Super Expressu".
Z czasem zdał sobie sprawę, że źle postąpił i ogłosił abstynencję.
Niestety, to nie koniec prawnych problemów Durczoka. W grudniu 2019 roku na jaw wyszło, że mężczyzna miał podrobić podpis byłej małżonki oraz wyłudzić dzięki temu kredyt hipoteczny na wartość ponad 3 milionów złotych. Choć prokuratura domagała się aresztowania, wobec zatrzymanego zastosowano poręczenie majątkowe w wysokości 200 tysięcy złotych, dozór policyjny, a także zakaz opuszczania kraju. W styczniu bieżącego roku prokuratura w Katowicach wystosowała oficjalne oskarżenie, a Durczok czekał na wyrok w tej sprawie.
Racewicz olśniła, Brodzik z nieoczywistym dodatkiem. Tomaszewska postawiła na klasykę
Polityczny apel Jeżowskiej na koncercie Polsatu. Uderzyła w Nawrockiego na wizji
Nawrocki w programie na żywo. Nagle ze słuchawki upomniała go żona
Kaczorowska pierwszy raz komentuje rozwód z Pelą. Ujęła to w dwóch słowach
Wpadka Sykut i Gąsowskiego na świątecznym koncercie Polsatu? "Nie nadążali za playbackiem"
Już się nie ukrywają. Katy Perry opublikowała pierwsze wspólne kadry z Justinem Trudeau
Pilne wieści od Anity ze "Ślubu". Nastał przełomowy dzień. "To już koniec!"
Emocjonalna reakcja Weroniki w finale "Rolnik szuka żony". "Ciężko się to ogląda"
Dzieci księżnej Kate i księcia Williama na koncercie kolęd. Cała trójka wyglądała niemal identycznie