W ciągu kilku ostatnich lat w życiu Kamila Durczoka sporo się zmieniło. Niegdyś jeden z najbardziej szanowanych dziennikarzy w Polsce zaliczył kilka wielkich medialnych skandali, a wszystko zaczęło się od oskarżenia o molestowanie. Jakiś czas później na jaw wyszło, że podrobił podpis byłej żony, aby wyłudzić kredyty hipoteczny - za to przestępstwo grozi mu nawet 25 lat więzienia. Na tym nie koniec. Latem 2019 roku Kamil Durczok został zatrzymany podczas jazdy samochodem pod wpływem alkoholu. W środę 27 stycznia odbyła się rozprawa w tej sprawie.
Kamil Durczok pod wpływem alkoholu jechał z Władysławowa na Śląsk. Po drodze, w okolicy Piotrkowa Trybunalskiego, jego samochód uderzył w pachołek na przebudowywanym fragmencie autostrady A1. Odbity przedmiot uderzył w jadące z naprzeciwka auto. Jakby tego było mało, w chwili kolizji Kamil Durczok miał 2,8 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. 27 stycznia odbyła się rozprawa w tej sprawie. Kamil Durczok przyznał się do winy, jednak nie chciał składać kolejnych wyjaśnień. Podtrzymał te, które złożył podczas śledztwa.
Staję przed wysokim sądem z pełną świadomością tego, że za to, co zrobiłem, muszę ponieść karę, powinienem ją ponieść i tę karę poniosę - mówił.
Przy okazji wspomniał o swoim synu. Jak sam przyznaje, ten wstydzi się jego czynów i chce zmienić nawet nazwisko.
To największa trauma mojego życia, z którą muszą zmierzyć się także moi najbliżsi. Syn mi powiedział, że chce zmienić nazwisko, żeby nie nazywać się tak samo jak ja - dodał Durczok.
Dziwicie się mu?