Najpierw szukali zaginionej dwudziestodwulatki, później podejrzewanego o morderstwo Briana Laundriego. Mimo chęci tiktokerzy, którzy domagają się sprawiedliwości, do tej pory zdołali odnaleźć jedynie... idealne miejsce i czas dla swoich treści w sieci. Nagłaśniając tragiczną historię Gabby Petito, zyskali odbiorców i rozpoznawalność. Zbierają dowody, snują teorie, prowadzą prywatne i amatorskie śledztwa, publikują w mediach społecznościowych setki nagrań dziennie, a funkcjonariusze policji albo nie korzystają z tych podpowiedzi, albo podważają ich wiarygodność.
Haley Toumaian - znana dotychczas jako tiktokerka, która jeszcze 14 września dzieliła się z odbiorcami wyłącznie wrażeniami na temat nowych napojów ze Sturbucksa lub radami, jak przyrządzić niesmacznego drinka - teraz, komentując na bieżąco sprawę zamordowanej podróżniczki, zebrała prawie 700 tysięcy obserwatorów. Dzień przed nagłośnieniem historii Gabby filmiki Toumaian odtwarzane były średnio 50 tysięcy razy. Aktualnie wstawiane przez nią treści mają nawet po trzy miliony odsłon.
Haley w ciągu tygodnia z trzecio-, a nawet czwartorzędnej celebrytki, stała się rozpoznawalnym na całym świecie "pracownikiem działającym na rzecz sprawiedliwości osób zaginionych". Kobieta niczym samozwańczy detektyw obsesyjnie wgłębia się w tajemniczą śmierć Petito. Przeanalizowała nawet teksty melancholijnych piosenek, które ofiara w ostatnim czasie dodawała do swojej playlisty na Spotify.
Niektóre piosenki są naprawdę przerażające, biorąc pod uwagę fakt, że zostały dodane do playlisty Gabby na Spotify dzień po tym, jak wysłała ostatni SMS do swojej mamy - słyszymy na TikToku.
Toumaian próbuje w ten sposób udowodnić winę podejrzewanego o morderstwo i poszukiwanego przez policję partnera Gabby - Briana Laundriego. Młody mężczyzna miał według zeznań świadków awanturować się ze swoją narzeczoną 12 sierpnia na terenie parku narodowego w stanie Utah, 1 września wrócić samotnie ze wspólnej podróży po Stanach Zjednoczonych, a następnie tuż po zgłoszeniu przez rodzinę Petitio jej zaginięcia - odmówić składania zeznań i ponownie wyjechać. W międzyczasie prawdopodobnie posługiwał się kartami debetowymi nieżyjącej już dziewczyny, której ciało odnaleziono 19 września.
Czy prowadzone przez użytkowników TikToka prywatne dochodzenia, które oparte są głównie na analizowaniu wcześniejszej aktywności w sieci tragicznie zmarłej influencerki i na komentarzach domniemanych świadków zdarzeń, pomagają w oficjalnym śledztwie? Trudno to ocenić, ponieważ na jaw nieustannie wychodzą nowe fakty, które mogą mieć duży wpływ na finał sprawy.
Niejaka Miranda Baker twierdzi, że nieopodal miejsca odnalezienia ciała Gabby "zgarnęła" z autostrady proszącego o podwózkę autostopowicza, który łudząco przypominał jej Laundriego. Zamiast zgłosić sprawę na policję, najpierw podzieliła się swoimi przypuszczeniami na TikToku. Jej nagranie zyskało już 17 milionów wyświetleń. W ciągu 10 dni od założenia konta zebrała ponad 300 tysięcy obserwatorów, którzy z ekscytacją pisali:
To szaleństwo! Jesteś bardzo istotną częścią tej sprawy. Jestem pewny, że to właśnie TikTok ją rozwiąże.
Detektywistyczna paranoja internautów obfituje w rozpowszechnianie niesprawdzonych informacji. Niektórzy, z wielką szkodą dla zdrowia psychicznego rodziny Petito, próbują znaleźć dowody na to, że zaginiona dziewczyna wciąż żyje. Przykładem może być niewyraźne zdjęcie kobiety, które krążyło przez kilka dni w sieci. Fotografia została zrobiona na postoju ciężarówek w Lodi w Kalifornii, a widoczna na niej postać przypominała posturą Gabby. Policja zaprzeczyła jednak, jakoby miała ona jakikolwiek związek ze sprawą.
Inna tiktokerka (publikująca treści pod pseudonimem Ciara) jest przekonana, że poszukiwany Laundrie ukrywa się w Kanadzie. Niezwykle podobnego do niego mężczyznę widziała w jednym z hoteli w Toronto. Do tej pory słowa Ciary nie zostały potwierdzone przez funkcjonariuszy. Nie wiadomo więc, czy mają realny i pozytywny wpływ na rozwiązanie sprawy.
Haley Toumaian mówi wprost do obserwujących ją na TikToku użytkowników:
Znaleźliśmy ciało Gabby w ciągu pięciu dni. Włożyłam w to tyle pracy, że nie zamierzam zaprzestać działania. Zebrałam was tutaj ponad 500 tysięcy i razem będziemy to kontynuować. Nie przestaniemy!
Odnajdująca się w roli aktywistki społecznej kobieta chce wraz z rodzicami Gabby Petito założyć fundację sygnowaną imieniem zmarłej i pomagać rodzinom osób zaginionych w dochodzeniu swoich praw. Bliscy influencerki prosili, by obecni na jej pogrzebie żałobnicy nie wydawali pieniędzy na składane przy grobie wieńce. Zachęcali do wpłacania środków, które zostaną przeznaczone na rozwój organizacji.
Tiktokowe, amatorskie śledztwa mogą nieść za sobą dwojakie skutki. Magazyn "Vice" przypomina, że:
Obsesja Michelle McNamary na punkcie niewyjaśnionych seryjnych morderstw w Kalifornii pomogła złapać zabójcę, tzw. Golden State Killera. McNamara wykorzystała kombinację amatorskich umiejętności detektywistycznych i internetowych narzędzi, aby na nowo zbadać sprawę, którą nie zajmował się nikt od lat 70. XX wieku.
Przykład godny podziwu. Ale warto pamiętać także o tragicznych konsekwencjach prowadzonych w social mediach dochodzeń, które przyczyniły się do popularyzowania samosądów. Po zamachu bombowym w Boston Marathon internauci, jedynie na podstawie domysłów, wskazali konkretnego "podejrzanego" i udostępnili w sieci jego wizerunek. Mężczyzna kilka dni później został znaleziony martwy. Z biegiem czasu okazało się, że nie brał udziału w przypisywanym mu ataku.
Dla wielu śledzących historię Gabby Petito osób tajemnicze zniknięcie Briana Laundriego i jego wcześniejsze zachowanie są dowodami na winę. Bardzo możliwe, ale ferowanie wyroku jeszcze przed postawieniem mu oficjalnych zarzutów może zakończyć się dramatem, na którym skorzystają jedynie żądni "klików" influencerzy i tiktokerzy.