Sylwia Wysocka dochodzi do siebie po tym, jak została pobita. Aktorka nadal nie czuje się dobrze. Okazuje się, że obok trudności z poruszaniem się i bólem, dochodzą problemy związane z samopoczuciem. Sytuacji nie poprawia fakt, że aktorka dowiedziała się o tym, że straciła szanse na kolejne role.
Sylwia Wysocka pod koniec kwietnia trafiła do szpitala. Aktorka została okradziona i brutalnie pobita. Gwiazda "Plebanii" wyszła już ze szpitala, ale jak pisaliśmy wcześniej, nadal ma problemy z poruszaniem się. Przez to, że nadal nie jest sprawna, jest wyłączona z pracy zawodowej. Nie może pojawiać się na castingach i według obecnej oceny lekarzy, taki stan ma utrzymać się jeszcze przez pół roku. A oferty kolejnych ról napływały i napływają.
Jak podaje "Super Express" aktorka przez wypadek straciła szansę na główną rolę w nowym serialu. Na tym jednak nie koniec, bo kiedy w szpitalu mogła już korzystać z komputera i telefonu (sprzęty zostały jej w pewnym momencie przekazane), odkryła, że miała jeszcze inne propozycje pracy. Te przepadły, bo nie miała, jak stawić się na spotkania.
W tym czasie, gdy leżała w szpitalu, miała aż pięć zaproszeń na castingi do nowych projektów! Nieczęsto się to zdarza i trzeba mieć naprawę pecha, żeby nie móc skorzystać z takiej szansy. Sylwia długo o nią walczyła, a teraz lekarze mówią, że co najmniej przez pół roku może zapomnieć o pracy - informuje portal OdQuchni.pl.
Taka sytuacja źle wpływa na psychikę aktorki.
Źle to znosi i jest w kiepskiej formie nie tylko fizycznej, ale i psychicznej - czytamy.
Sprawa pobicia Sylwii Wysockiej trafiła już do prokuratury. Jak podaje PAP, miała zostać zaatakowana przez swojego partnera. Ten miał również zabrać jej telefon. W szpitalu okazało się, że miała złamaną rękę, kość piszczelową, w kilku miejscach pęknięty kręgosłup oraz liczne krwiaki na całym ciele. Aktorka w jednej z rozmów przyznała, że jest na mocnych lekach przeciwbólowych. Czeka ją też kosztowna rehabilitacja. Aktorka będzie domagała się ukarania sprawcy oraz wysokiego zadośćuczynienia.