Sylwia Wysocka została dotkliwie pobita i okradziona. Aktorka znana z takich produkcji, jak "Plebania", "Ojciec Mateusz" czy "Barwy szczęścia" trafiła do szpitala, gdzie - jak podaje "Super Express" - przebywała od końca kwietnia. Teraz tabloid donosi, że wróciła do domu, ale nie czuje się dobrze.
O tym, że Sylwia Wysocka trafiła do szpitala media dowiedziały się 5 maja. Najpierw była na oddziale ratunkowym, a później przeniesiono ją na oddział traumatologii i ortopedii. O sprawie jako pierwsza poinformowała "Rewia", gdzie przeczytaliśmy:
Aktorka ma złamaną rękę, w kilku miejscach złamany kręgosłup, na szczęście bez przerwanego rdzenia, a także liczne krwiaki na ciele - czytamy w Rewii.
W rozmowie z "Super Expressem" Wysocka przyznała natomiast, że jest cała obolała. Zdradziła, że jest po obdukcji i zapewniała też, że nie zamierza milczeć i zgłosi sprawę odpowiednim służbom. Teraz okazuje się, że aktorka ma kłopot z dotarciem do prokuratury, by złożyć oficjalne zeznania. Mimo że wyszła ze szpitala, jest nadal zbyt osłabiona, by stawić się w prokuraturze.
Czuję się coraz gorzej. Ledwo się poruszam - powiedziała tabloidowi.
Na tym jednak nie koniec, bo być może aktorka będzie miała jeszcze większe trudności z przemieszczaniem się przez dodatkowy gips.
Lekarze chcą mi włożyć w gips jeszcze stopę – przyznała.
"Super Express" powołując się na informatora, bliską osobę z otoczenia gwiazdy, utrzymuje, że Sylwia Wysocka uważa swoją sytuację za dramatyczną. Przez pobyt szpitalu i rekonwalescencję prawdopodobnie będzie musiała zrezygnować z wielu zawodowych planów. Aktorce życzymy szybkiego powrotu do zdrowia.