• Link został skopiowany

Meghan Markle miażdży brytyjską prasę. Jest ostateczny wyrok sądu w sprawie listu od jej ojca, który trafił do mediów

Meghan Markle wygrała kolejny proces z brytyjską prasą. Sąd Najwyższy w Londynie uznał, że była jedyną autorką listu do swojego ojca z 2018 roku. Zasądził też na jej korzyść pokrycie wysokich kosztów prawnych.
Meghan Markle i Thomas Markle
EAST NEWS/ screen Channel 5

Meghan Markle od dawna ma napięte relacje ze swoim ojcem. Ciągnąca się przez ponad dwa lata sprawa sądowa trafiła aż do Sądu Najwyższego. Żona księcia Harry'ego wyszła z niej zwycięsko. Zawiły proces dotyczył praw autorskich do listu, który napisała do ojca. Jego treść trafiła do prasy i to właśnie z wydawcą trwała batalia sądowa. Teraz wyrok Sądu Najwyższego ostatecznie rozstrzygnął, że Meghan Markle była jego autorką i jako jedyna mogła decydować, czy chce go upublicznić, czy też nie.

Zobacz wideo Księżna Meghan przytuliła Beyonce na premierze Króla Lwa

Meghan Markle pozwała brytyjską prasę. Sąd zadecydował

List Meghan Markle do ojca, który napisała w 2018 roku, rok później wyciekł do mediów. Zaapelowała w nim o to, by przestał prześladować ją za pośrednictwem prasy, chciała także naprawić ich napięte relacje. To się jednak nie udało. Thomas Markle nie pojawił się na jej ślubie, nie poznał swojego wnuka. Później okazało się, że to właśnie on przekazał tabloidom treść listu od córki. Zaczęła się medialna wojna.

Książę Harry zapowiedział proces sądowy. Prawnicy książęcej pary pozwali wydawcę "Daily Mail", który jako pierwszy opublikował list. Powoływali się na przekroczenie granicy i naruszenie praw Meghan Markle poprzez zamieszczenie w gazecie prywatnej korespondencji. Pod koniec 2020 roku dziennikarze dotarli do rzekomych informacji, jakoby list wcale taki prywatny nie był, ponieważ nie pisała go sama Meghan, a jej zespół z biura prasowego. Wówczas zarzucono księżnej oszustwo. Żona księcia Harry'ego tłumaczyła, że notowała list na swoim smartfonie, a następnie jego pisemną wersję stworzyła, porozumiewając się z sekretarzem w technicznych sprawach.

Proces z Associated Newspapers Limited, wydawcą m.in. "Daily Mail" i "The Mail on Sunday", dotyczył serii pięciu artykułów zamieszczonych w prasie, w których pojawiły się obszerne fragmenty odręcznie napisanego listu do Thomasa Markle. W lutym Meghan Markle wygrała proces o naruszenie przepisów o ochronie danych osobowych i nadużycie prywatnych informacji. Wówczas sąd orzekł na jej korzyść:

Większość tego, co zostało opublikowane, dotyczyło własnego zachowania powódki, jej uczucia udręki z powodu zachowania ojca - jak to widziała i wynikającego z tego rozdźwięku między nimi. Są to z natury rzeczy wagi prywatnej i osobistej.

Teraz Meghan Markle wygrała proces także o prawa autorskie do listu. Jej sekretarz zaprzeczył temu, aby brał udział w tworzeniu listu. Gazeta została więc pozbawiona tego argumentu i nie udowodniono, żeby ktoś poza księżną brał udział w redagowaniu treści. Zwycięstwo w sądzie nie jest jedynie symboliczne. W marcu zasądzono, by wydawca zapłacił 90 procent kosztów prawnych, które poniosła Meghan Markle - te oszacowane zostały na niemal dwa miliony dolarów. Z kolei 29 kwietnia sędzia zasądził pokrycie pozostałych dziesięciu procent z kieszeni Associated Newspapers Limited.

Jak donosi magazyn "People", prawnik wydawnictwa nie sprzeciwiał się orzeczeniu.

W pisemnym oświadczeniu dodał, że wydawcy gazety "żałowali", że Knauf [sekretarz Meghan Markle - przyp. red.] wcześniej nie wyjaśnił swojej roli w napisaniu listu - czytamy w "People".

Tocząca się od kilku lat medialna wojna Thomasa Markle z córką nie dobiega jednak najpewniej końca. Ojciec Meghan co jakiś czas rozmawia z tabloidami, udziela wywiadów i zdradza szczegóły z prywatnego życia córki. Czy tym razem także zabierze głos?

Więcej o: