Chadwick Boseman został pośmiertnie nagrodzony za rolę Leveego Greena w filmie "Ma Rainey: Matka bluesa". Statuetkę w imieniu aktora przyjęła jego żona - Taylor Simone Ledward. Kobieta w pełnym emocji przemówieniu nie kryła ogromnego wzruszenia.
Boseman i Ledward wzięli ślub zaledwie niecały rok przed śmiercią aktora. W emocjonalnej przemowie żona Chadwicka w jego imieniu podziękowała za statuetkę:
Podziękowałby Bogu, podziękowałby rodzicom. Podziękowałby swoim przodkom za ich wskazówki i poświęcenia.
Ledward przypomniała widzom, jak silną i inspirującą postacią był Chadwick oraz co by powiedział, gdyby było mu dane odebrać statuetkę:
Powiedziałby coś pięknego, coś inspirującego, coś, co wzmocniłoby ten mały głos, który mówi ci "możesz", który mówi ci "nie poddawaj się", który mówi ci o tym, czym powinieneś się zajmować w tym momencie historii.
Aktora wspominali również na czerwonym dywanie jego koledzy i koleżanki po fachu. W pokrzepiających na sercu słowach wypowiedziała się m.in. Angela Basset, z którą spotkał się na planie kultowej już "Czarnej Pantery":
Jest niesamowitą osobą. Jego duch wciąż żyje, a jego praca wciąż z nami jest. Był wspaniałym, jedynym w swoim rodzaju, profesjonalnym artystą.
Chadwick Boseman zmarł w wieku 42 lat w sierpniu ubiegłego roku na nowotwór. Debiutował w 2003 roku w "Brygadzie ratunkowej", a pierwszą główną rolę w filmie kinowym otrzymał w 2013 roku w "42 - Prawdziwa historia amerykańskiej legendy" z udziałem m.in. Harrisona Forda. Szerszej publiczności dał się poznać dzięki roli Czarnej Pantery w filmie o tym samym tytule, produkcji "Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów" i "Avengers: Wojna bez granic". Niezależnie od pogarszającego się w ostatnich latach stanu zdrowia, wciąż występował w filmach i tak naprawdę niewiele osób wiedziało o jego chorobie. Jego rola w "Czarnej Panterze" Marvela już na zawsze zapisała go na kartach historii popkultury - głównie dzięki niemu film zyskał status kultowego dla społeczności afroamerykańskiej na świecie.