• Link został skopiowany

Jan "Ptaszyn" Wróblewski usunięty z listy szczepień. Teraz ujawnia, że nie tylko on: Takich pechowców było więcej

Jan "Ptaszyn" Wróblewski we wtorek opublikował post, w którym przyznał, że został usunięty z listy szczepień. Teraz 84-latek komentuje zainteresowanie mediów jego sprawą.
Jan Wróblewski
AP

Od 15 stycznia osoby po 80. roku życia mają możliwość wybrania konkretnego terminu i punktu szczepień. Choć wniosek Jana "Ptaszyna" Wróblewskiego został zaakceptowany, niespodziewanie usunięto go z listy szczepień. Wpis, który zamieścił we wtorek na Facebooku, został opublikowany w wielu polskich mediach. Teraz im za to dziękuje.

Zobacz wideo

Jan "Ptaszyn" Wróblewski usunięty z listy szczepień. Teraz komentuje: Nie przypuszczałem, że wywołam taką burzę

Jan Wróblewski opublikował na swoim koncie kolejny wpis nawiązujący do usunięcia go z listy szczepień. Muzyk jazzowy nawet nie przypuszczał, że jego sprawa może tak bardzo zainteresować media. Dodał również, że jego przypadek nie jest odosobniony.

Nie przypuszczałem, że wywołam taką burzę. Ale odrodziła się moja wiara w media, które widać nie tylko propagandą żyją. Bo nie chodzi wyłącznie o mnie. Takich pechowców jak ja, zarejestrowanych i zaproszonych do nieistniejącego punktu, było więcej. Jak się dziś dowiedziałem u źródła, czyli w nowej "kłujni", ponoć wszystkich nas przesunięto na nowy adres z zachowaniem wcześniej podanego terminu. Jestem optymistą, bo to w szpitalu, a lekarze z tych instytucji dwukrotnie w ciągu ostatnich 15 miesięcy uratowali mi życie, za co dozgonnie jestem wdzięczny i nie mam żadnych powodów, by im nie ufać. A media, jak widać, wtrąciły w to swoje przysłowiowe trzy grosze, które wielu ludziom wyjdą na zdrowie. Ze swej strony dziękuję.

Początkowo Jan Wróblewski miał stawić się w medycznej placówce 25 stycznia. Kilka dni przed umówionym terminem otrzymał maila, że został wypisany z listy i kazano mu znaleźć zupełnie inny punkt pobrań.

Ale rozumiem, że są młodsi, zdrowsi, poza kolejnością, w lepszym fachu, czyli bardziej potrzebujący. Może dożyję, ale zaczynam wątpić.

Okazuje się, że wystarczyło kilkanaście minut, aby "Ptaszyn" został ponownie zaproszony na szczepienie. Jednak w zupełnie innym miejscu, niż było to wcześniej zaplanowane.

Kilkanaście minut po publikacji na dostałem telefon, że w innym miejscu, ale w uzgodnionym terminie mnie ponoć przyjmą. Potęga Facebooka zaczyna mnie przerażać, bo na telefon nic nie mogłem załatwić, a jedynie kazano mi się wypchać.
Więcej o: