Małgorzata Rozenek i Radosław Majdan wypoczywają w Meksyku. Oboje chętnie dzielą się zdjęciami i nagraniami z wakacji, relacjonując, jak bawią się podczas urlopu. Na jednym z ostatnich zdjęć "Perfekcyjna" zapozowała w indiańskim pióropuszu i przypomniała, że Radosław Majdan ma na swoim ciele tatuaż przedstawiający właśnie Indianina. Przy okazji zwróciła uwagę historię tej ozdoby, wbijając szpilę... Dodzie.
Radosław Majdan ma na swoim ciele całkiem pokaźną kolekcję tatuaży. Jednak historia jednego z nich jest wyjątkowo ciekawa. Na jednym z ramion byłego już piłkarza widnieje podobizna Indianina. Nie każdy pamięta, ale przed laty dokładnie w tym samym miejscu znajdował się tatuaż (niestety, niespecjalnie udany) przedstawiający... Dodę.
Po rozstaniu z piosenkarką Majdan zdecydował się zasłonić go nowym, większym tatuażem, przedstawiającym Indianina właśnie. Małgorzata Rozenek musi być z tego faktu niesamowicie zadowolona - w końcu to niezbyt przyjemne każdego dnia widzieć na ukochanym jego eks. Nic więc dziwnego, że "Perfekcyjna" dziś śmieje się z coveru tatuażu, podkreślając, że Indianin na ramieniu Radosława pełni ważną, bo praktyczną funkcję.
Mój mąż ma tatuaż starego Indianina (uwielbia ich kulturę i inne względy praktyczne też miały znaczenie), więc nie pozostało mi nic innego, jak zostać starą Indianką? #howgh - śmiała się.
A później dodała:
Napisałabym, pozdrawiam Was blade twarze, ale jedyne blade twarze to my. Nie mamy szczęścia do pogody.
Fani szybko podchwycili żart i docenili poczucie humoru Małgorzaty Rozenek.
Tatuaż wyglądał ciut inaczej. Indianin był kobietą.
Szacun za te inne względy praktyczne. Brawo za dystans.
Radosław powinien sobie wytatuować taka piękną Indiankę - radzili.
Myślicie, że Majdan weźmie sobie radę internautów do serca i wytatuuje twarz trzeciej żony na ciele?
Jednak pod zdjęciem Rozenek znalazły się też głosy, które zwracają uwagę na nietakt zakładania na siebie tradycyjnych strojów różnych bardziej niszowych kultur przez przedstawiciela kultury dominującej. Zjawisko, które w Polsce bardzo rzadko spotyka się z reakcją, na zachodzie jest już jednak piętnowane od lat - to "cultural appropriation" i dotyczy również zakładania na głowę indiańskich pióropuszy. Niezależnie od tego, że Małgosia Rozenek (nie mamy wątpliwości) nie miała na celu tutaj nic złego, to jednak fotografia ta w Stanach Zjednoczonych wzbudziłaby niesmak, na co zwracają uwagę nieliczni obserwatorzy celebrytki:
Cultural appropriation!
Trzeba być ostrożnym i nie obrazić Indian. Mają wiele zasad, o których nie zawsze wiemy.
- ostrzegają Gosię fani.