Do grona zaszczepionych na COVID-19 poza kolejnością osób dołączyła właśnie Mariola Bojarska-Ferenc wraz z mężem. 60-letnia ambasadorka zdrowego trybu życia chorowała już na koronawirusa i nie chciała przeżyć tego ponownie. O dziwo nie dostała zaproszenia do szczepienia od fundacji Krystyny Jandy Na Rzecz Kultury, tak jak inne osobistości z Leszkiem Millerem, Radosławem Pazurą, Wiktorem Zborowskim, czy Olgierdem Łukaszewiczem na czele. Bojarska-Ferenc wspomina, że szczepienie załatwiła sobie zupełnie sama.
Szczepienia na COVID-19 ruszyły wraz z końcem grudnia. Oprócz etapu "zerowego", w którym zaszczepieni zostali pracownicy ochrony zdrowia, do Polski dotarło dodatkowe 450 dawek. Wśród zaszczepionych poza kolejką szczęśliwców znalazło się 18 osób ze świata kultury i polityki, którzy otrzymali specjalne zaproszenie od fundacji Krystyny Jandy Na Rzecz Kultury. Aktorka ze łzami w oczach wystąpiła w "Faktach po faktach", gdzie wytłumaczyła całą sprawę, wprowadzając opinię publiczną w błąd i przepraszając za to na Facebooku już po programie.
Kolejna gwiazda zaszczepiła się na COVID-19 poza kolejką. Tym razem to nikt od Krystyny Jandy
Kolejną osobą, której udało się zdobyć nie jedną, a aż dwie szczepionki poza kolejnością jest Mariola Bojarska-Ferenc, która ma za sobą karierę gimnastyce artystycznej i od lat uchodzi za ambasadorkę zdrowego stylu życia. 60-letnia dziennikarka źle wspominana koronawirusa, którego przechodziła wraz z mężem.
Kiedy patrzyłam na niego i jego temperaturę, gdy jego wszystkie trzy termometry wysiadały, to myślałam o jednym – że nie mogę go stracić. I nieważne było, czy ja zachoruję. Ważne było, aby jego mieć. I potem zachorowałam. Ale daliśmy radę. Mieliśmy dużo szczęścia - wyznała w rozmowie z Jastrząb Post.
Kobieta wspomniała też, że wyczekiwała na szczepionkę, a o możliwości zaszczepienia dowiedziała się ze strony internetowej Warszawskiego Uniwersytety Medycznego, którą śledziła.
Tak, zaszczepiliśmy się z mężem. Ale to był zupełny przypadek. Po prostu wyczytaliśmy na stronie WUM informację, że jest taka możliwość, że jest dodatkowa pula dawek. I szybko zgłosiliśmy się z mężem do centrum przy WUM. Nikt mi tego nie załatwił. Po prostu, od kiedy pojawiła się informacja, że w Polsce będzie szczepionka na COVID, non stop siedziałam w Internecie i szukałam wszystkich informacji, bo chciałam, żebyśmy z mężem zaszczepili się, kiedy tylko to będzie możliwe - przyznała w rozmowie z "Faktem".
Trenerka dodała też, że nie wykorzystała w tym celu żadnych znajomości. Nie zna nikogo w szpitalu i jest jej przykro z powodu całej afery.