"Hotel Paradise". W finale drugiej edycji zmierzyły się dwie pary: Sonia i Łukasz oraz Ata i Artur. Zwycięzców mieli wyłonić byli uczestnicy programu, zaś ostatecznie na "ścieżce lojalności" stanęli Ata i Artur.
Emocji było wiele, gdyż Ata Postek w rozmowie z Sonią zapowiadała wcześniej, że rozbije kulę. To samo sugerowali skandujący uczestnicy. Zwycięska para dzielnie dotrwała jednak do ostatniego szczebla wędrówki i wspólnie zgarnęła 100 tysięcy złotych. Co zrobią z taką sumą?
Ata Postek i Artur Sargsyan zdradzili "Faktowi", co zrobią z wygranymi w finale pieniędzmi. Jak się okazuje, dla zwycięzców jest to sprawa drugorzędna. Większość nagrody oboje chcą podarować swoim rodzinom.
50 tysięcy to niezła suma pieniędzy. Cieszę się, że je wygrałem, bo dzięki nim mogę pomóc rodzicom i na pewno dużą część nagrody to właśnie im oddam. Na pewno też przeznaczę część na cele charytatywne – powiedział Artur.
Aktualnie nie myślę o swoich zachciankach. Nie zastanawiałam się nad tym. Dla mnie jest to rzecz drugorzędna. Strasznie się cieszę, że mogłam być w programie, poznać fajnych ludzi i spędzić miło czas. Z tego powodu jestem najbardziej zadowolona. Na pewno pieniądze się nie zmarnują i przeznaczę je w większości dla rodziny. A jak dla mnie coś zostanie, to zostawię na wydatki dla moich kotków i piesków - dodała Ata.
Dla obojga uczestników najważniejsze jest to, że mieli możliwość przeżycia przygody na Bali. Bardziej też cenią relację, którą udało im się stworzyć. Artur opowiedział "Faktowi" o swoich wrażeniach po przybyciu Aty na rajską wyspę.
Od razu, gdy weszła do hotelu, zabiło mi szybciej serce. Wiedziałem, że muszę się postarać, by zawalczyć o jej względy. I się udało. Świetnie się uzupełniamy i uwielbiamy spędzać ze sobą czas. Zobaczymy, czy faktycznie będzie z tego coś więcej – wyznał Sargsyan.
Trzymamy kciuki, by związek przetrwał poza hotelem. Będziecie kibicować tej parze?