Dariusz Gnatowski zmarł 20 października w wieku 59 lat. Aktor walczył z zapaleniem płuc i ciężką niewydolnością oddechową, a po śmierci ujawniono również wynik jego testu na COVID-19, który okazał się dodatni. Dodajmy, że mężczyzna przez wiele lat chorował na cukrzycę.
Informacją o śmierci serialowego Boczka ze "Świata według Kiepskich" podzielił się w sieci Marcin Mikos. Aktora żegnali w mediach społecznościowych zarówno koledzy z branży, jak i wierni fani. Na pogrzebie mimo obostrzeń pojawiły się tłumy. Nie zabrakło bliskich aktora, ale i jego przyjaciół oraz znajomych.
Zobacz też: Pogrzeb Dariusza Gnatowskiego. Tłumy ludzi żegnały aktora. Żona niosła urnę
Na pogrzebie Gnatowskiego pojawili się najbliżsi członkowie rodziny aktora - w tym przypadku jego żona Anna i córka Julia. Przed bramą cmentarza nie zabrakło też mieszkańców Krakowa, którzy chcieli pożegnać aktora mimo panujących obostrzeń.
Przypomnijmy, że pogrzeb Dariusza Gnatowskiego został podzielony na dwie uroczystości. Pierwsza z nich odbyła się w kościele 30 października, natomiast druga na cmentarzu Podgórskim w Krakowie 3 listopada o godzinie 12:00. Podczas ostatniego pożegnania ksiądz wygłosił poruszające przemówienie.
Gdy przyjechał ambulans i odwoził Darka do szpitala, potęgowało to jeszcze większą grozę w czasach zarazy, ale była nadzieja. Dopóki człowiek żyje, zawsze jest nadzieja. Dziś, będąc tu i towarzysząc Darkowi w jego ostatniej drodze, mamy na twarzach maski ze względu na pandemię koronawirusa. Z tymi maskami jest nam jakoś do twarzy, zwłaszcza na pogrzebie aktora. Metaforycznie ujmując, to właśnie aktor podczas swej pracy i wcielania się w różne role na scenie zakłada i zdejmuje różne maski. Takie jest życie aktora, jego los - zauważył.
Ksiądz pozwolił sobie także na przytoczenie własnej historii związanej z Gnatowskim.
Darek dzwonił kiedyś i zapytał mnie, czy wiem coś o grzechach głównych, potrzebował tego do pracy. Zadawał wtedy proste pytania, na które nie miałem zupełnie odpowiedzi. Dużo się uśmiechał, jak to on - wspominał ksiądz.
Zakończenie mowy sprawiło, że do oczu żałobników po raz kolejny napłynęły łzy.
Darek już wie, jakie jest niebo, pewno patrzy z góry tym swoim charakterystycznym spojrzeniem i czeka tam na nas. Przepraszam za to, co powiem! W życiu liczy się pokora... Liczy się tylko i wyłącznie pokora, w mordę jeża! - zakończył kapłan.
Te słowa z pewnością zostaną zapamiętane na długo.