Anna Wendzikowska po bolesnym rozstaniu z byłym partnerem w końcu zaczęła układać swoje życie na nowo. Jednak amory w głowie zakłóciła pewna niecodzienna sytuacja. Zabieganej dziennikarce przydarzyła się niedawno samochodowa wpadka, a wszystko zarejestrowały kamery. Nie obyło się bez interwencji policji. Co ciekawe, po dyskusji ze służbami dziennikarka dostała dużo niższą karę. Co się właściwie stało?
Dziennikarkę o komentarz poprosiła redakcja "Faktu", która dowiedziała się, że monitoring zarejestrował jej nieprawidłowy manewr. Celebrytkę zatrzymała policja, chcąc obarczyć Wendzikowską dość wysokim mandatem i punktami karnymi. Trzeźwa reakcja Anny zmieniła jednak przebieg sytuacji.
Zagapiłam się i źle skręciłam. Patrol jednak sugerował na początku, że przejechałam na czerwonym. Groziło mi 500 zł kary i kilka punktów. Powiedziałam, że nie przyjmuję mandatu, policjant sprawdził nagranie i rzeczywiście nie przejechałam na czerwonym świetle. Niestety, z lewego pasa skręciłam w prawo, no i skończyło się na stuzłotowym mandacie i jednym punkcie karnym – powiedziała dla "Faktu" Wendzikowska.
Jak widać na przykładzie dziennikarki, czasem warto nie zgodzić się z decyzją funkcjonariuszy i poprosić o ponowne sprawdzenie. Celebrytka broniąc swojego zdania, zaoszczędziła całe 400 złotych.
Mamy nadzieję, że to ostatnia wpadka Wendzikowskiej na drodze.