Blanka Lipińska znów nie może spać spokojnie. Wokół niej wybuchła kolejna medialna wrzawa, a wszystko z powodu reklamy suplementu diety. Na swoim profilu na Instagramie autorka bestselleru "365 dni" zapewnia, że prezentowany przez nią preparat może pomóc osobom zmagającym się z zaburzeniami psychicznymi "bez psychiatry i bez recepty":
Zacznijcie robić coś dla siebie. Nie czekajcie, że to się skończy po prostu. Po to Bio Medial Pharma wymyśliła ten produkt Good Mood, żeby takim osobom jak Wam pomagał i to bez recepty, bez psychiatry - zachwala produkt Lipińska.
Dziewczyna Barona, aby uwiarygodnić lecznicze działanie suplementu, przytoczyła historię ze swojego życia, kiedy sama borykała się ze stanami depresyjnymi:
Naprawdę życie nie musi tak wyglądać, że budzicie się rano i nie wiecie, po co macie wstać z łóżka. Wiem, bo kiedyś też tak miałam i sobie poradziłam z tym sama. Natomiast w tym momencie jest bardzo dużo rzeczy, które mogą was wspomóc. Takim właśnie wspomagaczem jest Good Mood, który po pierwsze postawi Was psychicznie na nogi, a po drugie da wam moim zdaniem taką siłę do tego, żebyście ruszyły dalej i robiły te kroczki - zapewnia.
Blanka Lipińska przypomniała także swoim obserwatorom, że dzięki specjalnemu kodowi zniżkowemu "365dni", mogą zakupić suplement mający odmienić ich życie o 20 procent taniej. Regularna cena produktu to 119 złotych.
Reklama Blanki szerokim echem odbiła się w sieci. Słów krytyki nie oszczędziła jej między innymi Karolina Korwin Piotrowska, która tego typu działanie określiła mianem "ludobójstwa w kolorowym i celebrycko-instagramowym kontekście":
Tak sobie myślę, masowe ludobójstwo ma teraz inny, kolorowy i celebrycko-instagramowy kontekst: to wciskanie ludziom kitu, będąc opłacanym za ciężką kasę przez cwaniaków. Kiedyś Katarzyna Bosacka pokazała w swoim programie, że każdy, byle kretyn czy analfabeta, a już na pewno nie lekarz, może wyprodukować swój suplement, ma tez możliwość sprzedawania go w aptekach, może niemal bezkarnie, sugerować jego właściwości lecznicze. I może dosłownie WSZYSTKO napisać w składzie "cudownego preparatu". Pani Blanka za kasę od sponsora opowiada tak: "Zacznijcie robić coś dla siebie. Nie czekajcie, że to się skończy po prostu. Po to Bio Medial Pharma wymyśliła ten produkt Good Mood, żeby takim osobom jak Wy pomagać i to bez recepty, bez psychiatry - mówi Blanka na Instastories.
Karolina Korwin Piotrowska idzie o krok dalej i apeluje o zmianę w prawie, aby "wciskanie naiwniakom kitu" było karalne:
Dałam to już wczoraj na stories i powtórzę: to powinno być karalne, na to powinien być paragraf, absolutna bezkarność tych ludzi wciskających naiwniakom kit jest przerażająca. Czekacie aż ktoś umrze? Aż popełni samobójstwo, bo odstawi leki? Potrzeba nam ofiar byśmy zrozumieli, ze opłacani przez sponsorów celebryci nie są lekarzami, terapeutami, za kasę zrobią wszystko. Dosłownie. I bezmyślnie, bo trudno wymagać myślenia i odpowiedzialności u kogoś, kto zamiast zwojów mózgowych ma bankomat. Depresja to zaburzenia psychiczne, leczą ją wyłącznie specjaliści, lekarze, nie celebryci. I ich suplementy. Nie łykajcie tego shitu. Idźcie do lekarza.
Blanka Lipińska po zalewającej ją fali krytyki zaczęła tłumaczyć się na InstaStories:
Jest mi bardzo przykro, że zostałam niezrozumiana przez wiele osób odnośnie mojego story. Jest mi również przykro, że tak wiele osób dopowiedziało sobie coś do mojej wypowiedzi i wsadziło mi w usta słowa, których nigdy nie powiedziałam. Jest mi bardzo przykro, bo bardzo wiele osób z tego powodu poczuło się dotkniętych i jest mi bardzo przykro, że w ten sposób funkcjonują social media - mówi Lipińska na nagraniu.
Menedżerka Blanki Lipińskiej przesłała do naszej redakcji także oficjalne stanowisko swojej klientki w tej sprawie. Blanka przeprosiła "wszystkich, których uraziła jej wypowiedź":
Od zawsze staram się wspierać kobiety i zagrzewać je do walki o siebie i niezależność, która zapewni im poczucie bezpieczeństwa. Ostatnio po założeniu aparatu na zęby, spotkałam się z falą hejtu na temat mojego wyglądu, spowodowanego leczeniem. Podzieliłam się tym z fanami i okazało się, że wiele kobiet cierpi z powodu opinii na temat swojego fizis. Otrzymałam setki smutnych wiadomości, na które postanowiłam odpowiedzieć. Jestem zadaniowcem i w takich sytuacjach poszukuje rozwiązania, a nie snuję opowieści. W story, które wzbudziło tyle kontrowersji, opowiedziałam o tym, jak ważna jest suplementacja i odpowiednie odżywianie, jak ważne jest dbanie o siebie od środka. Wielokrotnie podkreślając, że to o czym mówię to nie leki, tylko suplementy. Nie użyłam w swojej wypowiedzi słowa „depresja” albo „leczenie”, a jedynie „wspomaganie” czy „dbanie”. Posłużyłam się także screenem wiadomości nadesłanej przez fankę, która bardzo chwaliła działanie suplementu. Zawsze tak robię, ponieważ opinia moich fanów jest dla mnie niezwykle ważna. Podkreśliłam też, że to tylko pierwszy, niezwykle mały krok i czeka je praca, ale od czegoś trzeba zacząć. W kolejnej wypowiedzi polecałam terapie, przyznając jednocześnie, że sama z takowej korzystam. Przepraszam osoby, które uraziła moja wypowiedź. Moją intencją było i jest wspieranie kobiet na najróżniejszych płaszczyznach ich życia. Nie bagatelizuję depresji i nie pozwoliłabym sobie rekomendować suplementów zamiast terapii i farmakologii w sytuacjach tego wymagających.
Przekonuje Was jej tłumaczenie?