Ilona Felicjańska w szpitalu psychiatrycznym. Tam leczy się z alkoholizmu. "Początki mogą nie być łatwe"

Ilona Felicjańska znów na odwyku. Tym razem odbywa go w szpitalu psychiatrycznym.

Jeszcze jakiś czas temu mogło się wydawać, że Ilona Felicjańska na dobre uporała się ze swoimi demonami. Kariera modelki załamała się w 2010 roku, kiedy to spowodowała kolizję pod wypływem alkoholu. Częściowo udało jej się odzyskać dobrą opinię, jednak niemal dekadę później znów weszła w konflikt z prawem. Tym razem nie polskim, a amerykańskim.

ZOBACZ WIDEO

Kit Harington trafił na odwyk przez problemy ze stresem i alkoholem. Mocno przeżył ostatni sezon "Gry o tron"

Zobacz wideo

Ilona Felicjańska w szpitalu psychiatrycznym

Była modelka już kilka miesięcy temu wyznała, że "zdarzyło jej się kilka razy napić alkoholu". To nie zwiastowało niczego dobrego. Niedługo później została aresztowana na Florydzie. Amerykański skandal szybko rozszedł się po kościach, jednak o Ilonie znów było głośno. Tym razem za sprawą jej intymnych zdjęć, które wrzucił do sieci Paul Montana.

Po blisko pół roku od powrotu do nałogu Ilona Felicjańska po raz kolejny zgłosiła się na odwyk. Ze względu na zalecaną kwarantannę celebrytka spędza go w jednym z warszawskich szpitali psychiatrycznych. Swoją decyzję ogłosiła w liście wysłanym do Marcina Cejrowskiego, redaktora naczelnego "Plejady". Była modelka i dziennikarz przyjaźnią się od lat.

Przytaczamy fragmenty:

Leżę na oddziale szpitala psychiatrycznego. Tak, psychiatrycznego... Patrzę na nieszczęśliwych, smutnych i zagubionych ludzi. Krzyczących z żalu i bezsilności. Patrzę, słucham i płacze. Tylko tyle mogę. Parę słów. Kilka przytuleń. Czy to da im nadzieje? Nie wiem. Wiem, że da mi! Bo ja? Ja jestem tylko uzależniona od alkoholu, miałam nawrót, szukałam pomocy, a w dobie obecnej kwarantanny mogłam przyjechać tylko tutaj. Nie wahałam się, bo już wiem, jak ważne jest ratować siebie! Nie cały świat - siebie. Bo cały świat zaczyna się ode mnie. Czy żałuje? Nie! Bo teraz jeszcze bardziej zrozumiałam, jaką jestem szczęściarą. Jak wiele dostałam od Boga? Siły wyższej? Nie ma znaczenia, jak to nazwać. Czym jest. A nawet, czy jest. Wiem, że jestem ja. JA JESTEM. I Ty też jesteś... Kim jesteś?
Jak bardzo zapomnieliśmy, czym naprawdę jest MIŁOŚĆ. I po co ona jest. Żeby wymagać? Żeby dostać? Żeby oczekiwać? Albo, żeby dawać z siebie więcej i więcej aż staniemy się cieniem własnego siebie? A może miłość to chęć zrozumienia? Wysłuchania? Może miłość to nareszcie potrzeba zrzucenia z siebie całej tej zbroi i masek, jakie ponakładaliśmy na siebie, bo nam się wydawało, ze tak należy? Żeby nie odstawać, nie być gorszym, innym? A czy inny to gorszy? Kto nam to wmówił???
Początki mogą nie być łatwe, ale warto! Warto być sobą. Czy to znaczy, ze już się nie gubię? Nie szukam i nie potykam? O nie, na szczęście nie! Bo życie to droga, najpiękniejsza z dróg, jeśli idziesz własną, bez oceny i bez oporu przed tym co spotykasz, dojdziesz do najpiękniejszych miejsc. Ja tam idę.

Ilono, trzymamy kciuki. Mamy nadzieję, że wrócisz silniejsza.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.